19 maja nastąpił nieoczekiwany zwrot w sprawie księcia Hamzaha bin Husseina, przyrodniego brata króla Abdullaha, który w kwietniu zrzekł się swojego tytułu (tutaj), a w zeszłym roku był zamieszany w spisek mający na celu zamach stanu w Jordanii (link). W wydanym oświadczeniu król Abdullah poinformował Jordańczyków, że zgodnie z zaleceniami powołanej rady zdecydował się ograniczyć komunikację, miejsce zamieszkania i przemieszczanie się brata.
Embed from Getty Images
W wydanym obszernym liście (
tutaj przeczytacie go w języku angielskim), który postaram się Wam streścić, król Jordanii wyjaśnił powody swojej decyzji i przedstawił zachowanie brata. Napisał, że w ciągu ostatnich lat starał się być cierpliwy w stosunku do Hamzaha, usprawiedliwiał jego zachowania, cały czas mając nadzieję, że przemyśli on swoje postępowanie, zrozumie błędy, jakie popełnił i wyciągnie wnioski na przyszłość, stając się zaangażowanym członkiem rodziny - za każdym razem doznawał jednak rozczarowania. "[...] po ponad roku, w ciągu którego wyczerpał wszystkie możliwości powrotu na właściwą drogę zgodnie z dziedzictwem naszej rodziny, doszedłem do rozczarowującego wniosku, że się nie zmieni. To przekonanie pogłębiało się wraz ze wszystkim, co mówił i robił mój młody brat, którego zawsze traktowałem jak syna. A teraz jestem pewien, że żyje w stanie samooszukiwania się, w którym widzi siebie jako jedynego strażnika naszego dziedzictwa Haszymidzkiego i cel systematycznej kampanii naszych instytucji", napisał.
Król dodał, że jego brat "ignoruje wszystkie fakty i niepodważalne dowody, manipulując wydarzeniami, aby wzmocnić swoją fałszywą narrację" i "odgrywa rolę ofiary". Stwierdził ponadto, że książę - pomimo tego, co mówił - nie zaakceptował odebrania mu tytułu Następcy Tronu w 2004, kiedy król Abdullah postanowił mianować nim swojego starszego syna, obecnego Następcę Tronu księcia Husseina, a planowany w zeszłym roku zamach stanu był kolejnym ciosem wymierzonym w monarchę. Z listu wynika również, że książę nie pojawiał się na narodowych i rodzinnych świętach, wywołując kontrowersje i wzmacniając stworzony przez siebie wizerunek ofiary. Odmówił także udziału w pogrzebie stryja, księcia Mohammeda bin Talala, w kwietniu 2021.
"Starałem się wspierać jego karierę w w Siłach Zbrojnych w nadziei, że oddanie, cierpliwość i poświęcenie naszych towarzyszy broni ożywią jego determinację i pomogą mu wyjść poza przytłaczającą negatywność. Ale byłem rozczarowany. W czasie lat spędzonych w naszych dzielnych Siłach Zbrojnych, szkole honoru i hartu, otrzymywałem skargi od kierownictwa Armii Arabskiej i jego kolegów na jego aroganckie zachowanie wobec przełożonych i próby zasiania wątpliwości co do profesjonalizmu i możliwości naszych Sił Zbrojnych" - czytamy dalej w liście.
"Próbowałem, podobnie jak członkowie naszej rodziny, uwolnić Hamzaha od jego złudzeń", kontynuował monarcha, stawiając mu wiele ról i zadań, do których jego brat podchodził ze sceptycyzmem. "Nigdy nie oferował niczego merytorycznego poza skargami i populistycznymi hasłami i ani razu nie przyszedł do mnie z rozwiązaniem lub praktyczną propozycją rozwiązania któregokolwiek z problemów, z jakimi boryka się nasz ukochany naród. Jedyną propozycją, jaką kiedykolwiek przedstawił książę Hamzah, było zjednoczenie sił wywiadowczych naszych Sił Zbrojnych pod jego dowództwem, pomimo irracjonalności tej sugestii i faktu, że jest ona całkowicie sprzeczna ze sposobem działania naszych Sił Zbrojnych."
Król odniósł się również do oskarżeń, które Hamzah przedstawił w ubiegłorocznym nagraniu wysłanym do mediów po nieudanym zamachu stanu. Wbrew temu, co mówił wówczas książę, wizyta przewodniczącego Szefów Sztabów Armii nie była niespodziewana - sam wyznaczył jej termin i miejsce spotkania. Książę utrzymywał kontakty z co najmniej dwoma innymi wysoko postawionymi osobami zaangażowanymi w ubiegłoroczny spisek - Bassemem Awadallahem, byłym szefem Dworu Królewskiego i dyrektorem biura króla Abdullaha, oraz Hassanem bin Zeidem, który do ubiegłego roku pełnił rolę specjalnego wysłannika króla w Arabii Saudyjskiej. Obaj mężczyźni kontaktowali się z zagranicznymi ambasadami, próbując uzyskać poparcie dla planowanego zamachu stanu, o czym książę wiedział. W lipcu ubiegłego roku zostali skazani na 15 lat więzienia. Król zauważył również, że jego brat i jego rodzina mieli zapewniony komfort życia i nie ograniczano im do niczego dostępu, jak twierdził Hamzah - zarówno przed, jak i po próbie obalenia władzy.
Według słów monarchy, Hamzah potajemnie nagrał wspomniane wcześniej spotkanie z przewodniczącym Szefów Sztabów Armii i wysłał je do Bassama Awadallaha oraz zagranicznych mediów. "Nigdy w historii naszej rodziny ani w historii innych rodzin królewskich, członek rodziny nie wysyłał nagranych wiadomości wideo do zagranicznych podmiotów, atakując te same narodowe instytucje, z których sam korzystał, i podważając ich integralność", napisał król w liście.
Po udaremnieniu próby przejęcia władzy, król spotkał się z bratem na jego wyraźne życzenie w obecności innych członków rodziny i przedstawił mu "sposób na odbudowanie zaufania, w tym realistyczne kroki, które, jeśli tak zdecyduje, umożliwią mu przywrócenie jego roli jako aktywnego członka rodziny Haszymidzkiej. Dałem mu pełną swobodę wyboru i byłem optymistą, kiedy Hamzah zdecydował się przyznać do tego, co zrobił i wysłał mi list z przeprosinami do narodu, ludzi i mnie za swoje czyny". Jak czytamy dalej w liście, skrucha księcia trwała tylko kilka tygodni.
Wkrótce później książę zrzekł się swojego tytułu, mimo że formalnie nie mógł tego zrobić, ale jednocześnie nadal chciał być utrzymywany z publicznych środków i korzystać z przysługujących mu przywilejów.
"Przez cały miesiąc powstrzymywał się od opuszczenia pałacu i odmówił korzystania z oferowanych mu przywilejów. Zamiast tego wydał oświadczenie w mediach społecznościowych, że zrezygnował ze swojego tytułu, doskonale wiedząc, że nadawanie i pozbawianie tytułów jest wyłączną prerogatywą króla, zgodnie z art. 37 Konstytucji i Ustawą o rodzinie królewskiej. W tym samym czasie, kiedy książę Hamzah ogłosił publicznie, że zrzekł się swojego tytułu, wysłał mi prywatny list z prośbą o utrzymanie finansowych i logistycznych przywilejów związanych z jego tytułem przez cały nadchodzący okres."
Król opisał również niedawny incydent zaaranżowany przez księcia Hamzaha w czasie rodzinnego świętowania Id al-Fitr - święta dziękczynienia na zakończenie Ramadanu, które w tym roku przypadało na początek maja. Książę "próbował wszcząć konfrontację z honorowymi członkami naszej Gwardii Królewskiej rankiem w dniu Id al-Fitr [...]. Hamzah wiedział, że przygotowania do modlitwy Eid zostały zaplanowane zgodnie z ustalonymi środkami bezpieczeństwa dotyczącymi jego ruchów. Swoim irytującym zachowaniem sprowokował jednak Gwardię Królewską, uciekając się do używania mowy religijnej w celu zdobycia sympatii, i sfilmował incydent, który podżegał. Na szczęście personel Gwardii Królewskiej wykonywał swoje obowiązki profesjonalnie i z szacunkiem, uniemożliwiając Hamzahowi zrobienie sceny, która nie pasuje ani do jego pozycji, ani do naszych sił zbrojnych".
Dalej w liście król zwrócił się do Jordańczyków i poinformował ich, że nie widząc innej możliwości, zatwierdził zalecenie Rady, utworzonej zgodnie z prawem rodziny królewskiej, dotyczące ograniczenia komunikacji i możliwości przemieszczania się księcia.
"To zalecenie zostało przedstawione 23 grudnia zeszłego roku, ale wstrzymałem się z jego zatwierdzeniem, aby dać mojemu bratu Hamzahowi możliwość zastanowienia się nad swoimi działaniami i powrotu na właściwą drogę. Zważywszy na niszczące działania księcia, nie zdziwię się, jeśli będzie wydawał obraźliwe komunikaty, które atakują naród i jego instytucje. Ale ja i nasi ludzie nie będę tracić czasu na odpowiadanie mu. Jestem przekonany, że będzie nadal rozpowszechniał tę fałszywą narrację, ale nie mamy na tyle czasu, żeby się tym zająć. Przed nami wiele narodowych priorytetów i wyzwań, którym musimy się zająć szybko i odważnie."
Monarcha zapewnił, że jego brat pozostanie w swojej dotychczasowej rezydencji i będzie miał dostęp do "wszystkiego, czego potrzebuje do wygodnego życia", ale odebrano mu przestrzeń, której do tej pory "nadużywał, by obrażać naród, jego instytucje i swoją rodzinę i podkopywać stabilność Jordanii". Jego rodzina, jak podkreślił w liście król Abdullah, nie ponosi odpowiedzialności za jego czyny. "Są moją rodziną i otrzymają w przyszłości całą opiekę i miłość, jakiej potrzebują, tak jak otrzymywali w przeszłości".
Królowa Noor, macocha króla Abdullaha i matka księcia Hamzaha, wciąż stoi po stronie syna. Całą sytuację skomentowała w swoich mediach społecznościowych - zaraz po wydaniu oświadczenia króla napisała, że krążą teraz "naprawdę dziwaczne, dziwniejsze niż fikcja" informacje i skrytykowała Radę, twierdząc, że jej powołanie łamie Konstytucję Jordanii. Odniosła się również do wspomnianego incydentu ze święta Id al-Fitr, podając dalej Tweeta, którego autor napisał, że książę Hamzah "wyszedł się pomodlić i był problem ze strony strażników, niektórzy z nich zaatakowali księcia". Jak było naprawdę, tego się pewnie nie dowiemy.
Trzęsienie ziemi, jakim była próba zamachu, okazało się być tylko początkiem całej serii. Cała sytuacja jest dziwna i skomplikowana, jakby rodem z Imperium Osmańskiego, gdy trwały zakulisowe rozgrywki o władzę wraz z udziałem kobiet z haremu.
OdpowiedzUsuńSam list ocieka zrozumieniem, cierpliwością, szansą, usprawiedliwieniem, ślepym zaufaniem, miłosierdziem i dobrocią w stosunku do brata, który opisany jest jako ten zły, jak było naprawdę, nie wiemy, wszelkie oficjalne oświaczenia traktuje od kilku lat z rezerwą i dystansem i nie jestem łatwowierna, nawet oficjalnie można podać tę wersję wydarzeń, która ma wybielić, zakamuflować prawdę, odwrócić uwagę czy zakończyć temat bez jasnego wytłumaczenia. Chęć zemsty oślepia i ogłupia, a chęć utrzymania władzy uruchamia wszelkie działania, wszystko jest możliwe, niewątpliwie żyjemy w przełomowym czasie.
OdpowiedzUsuń