poniedziałek, 16 lipca 2018

Śladami ostatnich Romanowów: Jekaterynburg 1/2


Pośród tak wielu radosnych wydarzeń, których byliśmy świadkami w tym roku, i tych, które jeszcze przed Nami, czekają Nas również te znacznie smutniejsze. Długo zastanawiałam się, jakich słów użyć, by najlepiej opisać historię, o której wszyscy z Was słyszeli przynajmniej raz, i którą zakończyła bestialska zbrodnia, jaka miała miejsce dokładnie 100 lat temu. Mam nadzieję, że wreszcie mi się to udało.

townandcountrymag.com



Dom Specjalnego Przeznaczenia - już sama ta nazwa budzi grozę. To w tym okazałym, parterowym budynku należącym do bogatego kupca Ipatiewa w Jekaterynburgu carska rodzina spędziła swoje ostatnie chwile. To tu miało ich dopaść przeznaczenie albo mordercza ręka bolszewików. To w piwnicy tego domu sto lat temu rozegrała się ostatnia scena tragedii przedstawiającej losy Mikołaja i Aleksandry.

wikipedia.org

Ze wszystkich trzech więzień byłego cara i jego rodziny to to było najgorsze, stanowiąc smutną zapowiedź ich przyszłych losów. I nie chodzi tylko o warunki, w jakich ich umieszczono, ale przede wszystkim o strażników, którzy ich pilnowali, oraz ściśle przestrzegany reżim, mający uniemożliwić Romanowom jakąkolwiek ucieczkę i jak najbardziej uprzykrzyć ich życie. Groźni, okrutni, wyuzdani, często pijani żołnierze pozbawieni byli jakiejkolwiek ogłady, kultury osobistej czy szacunku, nie tyle do cara, co po prostu do drugiego człowieka.

theromanovfamily.com

Dom Ipatiewa dość łatwo przystosowano do celów więziennych. Na piętrze w pięciu pokojach rozlokowano rodzinę oraz tę część służby, której pozwolono z nimi przebywać. Car, caryca i Aleksy zajęli pokój narożny, cztery wielkie księżne pokój obok, a służba pozostałe. Swój pokój na piętrze, bezpośrednio połączony ze schodami na dół, miał też komendant, tak, aby mieć oko na Romanowów oraz osoby od nich wychodzące. Na dole umieszczono strażników, a cały dom otoczono podwójnym parkanem z desek, tak wysokim, że nawet z pokojów na piętrze, które zajęła rodzina, nie było widać wierzchołków drzew. Później okna zamalowano białą farbą, odmawiając rodzinie oglądania choćby skrawka nieba. Nie była to zresztą jedyna rzecz, której ich pozbawiono.

Rodzina pozbawiona była wszelkiej prywatności, strażnicy wchodzili do pokojów, kiedy im się podobało, przeklinając i opowiadając sprośne dowcipy. Kiedy księżniczki udawały się do ubikacji, żołnierze z rechotem szli za nimi, by je "pilnować". Wewnątrz nagryzmolili obsceniczne obrazki, przedstawiające carycę i Rasputina, i pokazywali je odprowadzanym dziewczętom.
Fragment książki R. K. Massie "Mikołaj i Aleksandra" 

Twitter

Rewizje i kradzież rzeczy osobistych, w tym pieniędzy, zakaz doręczania gazet czy listów oraz przyjmowania gości, a nawet otwierania okien w upalne dni stanowiły niemal chleb powszedni więźniów. W ten sposób zostali pozbawieni jakiegokolwiek kontaktu z bliskimi i przyjaciółmi oraz odcięci od świata zewnętrznego. Jeśli chcieli zażyć świeżego powietrza, mogli wychodzić tylko do nędznego, malutkiego ogródka otaczającego dom, co też czynili dwa razy dziennie, by choć trochę odpędzić nudę. A ich typowy dzień rzeczywiście stał się nie do wytrzymania pod względem. Ich zajęcia ograniczały się tylko do tego, co można robić w czterech ścianach.

Mikołaj i Aleksandra czytali, dziewczęta szyły i haftowały, a Aleksiej bawił się w łóżku modelem statku. Caryca i jej córki często śpiewały, by zagłuszyć wrzaski żołnierzy wyjących przy wtórze pianina rewolucyjne pieśni.
Fragment książki R. K. Massie "Mikołaj i Aleksandra" 

Przybycie rodziny do Jekaterynburga - historyofroyalwomen.com

Dom Ipatiewa był jednak w całkiem niezłym stanie - miał ciepłą wodę, wannę, elektryczność. Ponieważ właścicielowi dano tylko 24 godziny na opuszczenie domu, który zarekwirowano w nieznanym mu celu, miał czas na spakowanie najpotrzebniejszych rzeczy, resztę zostawił na miejscu.
Dzień carskiej rodziny rozpoczynał się wcześnie, około ósmej rano. Wtedy rodzina odmawiała poranną modlitwę i zasiadała do stołu w jadalni. Śniadanie składało się z razowego chleba, który został z poprzedniego dnia, i herbaty (albo też napoju przypominającego herbatę). Na obiad, spożywany o godzinie czternastej, była zupa i kotlet, "mając bardzo mało wspólnego z mięsem".

Służba jadła razem z państwem. Tego życzył sobie car. Stół, pokryty ceratą, był pozbawiony najniezbędniejszych przedmiotów, nakryć nie starczyło, tak, że trzeba było używać łyżek, noży i widelców po kolei. Romanowowie jedli z ogólnej miski drewnianymi łyżkami.
 Fragment książki R. A. Wilsona "Ostatnie dni Romanowów"

Jadalnia w domu Ipatiewa - theromanovfamily.com

Gospodarz wprawdzie pozostawił po sobie zastawę stołową czy obrusy, ale razem z innymi jego rzeczami, złożono je w kufrze i zapieczętowano. Posiłki stanowiły koszmar dla więźniów jeszcze z innego powodu - stale wchodzących żołnierzy, którzy przysiadali się do stołu, brali sobie jedzenie brudnymi rękami, trącając przy tym cara czy carycę, i rzucali przy tym obraźliwe albo obleśne komentarze, starając się jak najbardziej uprzykrzyć życie pilnowanej rodzinie. Jedno z ulubionych powiedzonek dowódcy straży wewnętrznej, Awdiejewa, było kierowane do cara: "Miałeś już wszystkiego pod dostatkiem, ty leniwy bogaczu, teraz ja sobie trochę wezmę".

RFE / RL

Jedynym ukojeniem dla więźniów w ich ostatnich chwilach była modlitwa. Od czasu do czasu otrzymywali pozwolenie na uczestniczeniu w nabożeństwie lub nieszporach, organizowanych oczywiście w domu Ipatiewa przez duchownego z Jekaterynburga, ojca Iwana Storożewa. To on był jedną z ostatnich osób widzących Romanowów żywych. Otuchy dodawała im także obecność bliskich, to, że wciąż byli razem.

abc.net.au

Z czasem postawa wartowników zaczęła się zmieniać. Zaczęli dostrzegać to, z jakim spokojem i opanowaniem carska rodzina potrafiła znosić wszelkie niewygody więziennego życia, upokorzenia i obelgi, wszystko to, co każdego innego człowieka na ich miejscu wpędziłoby w co najmniej głębokie przygnębienie. Przyjmowali swój los z łagodnością i pokorą, nie tracąc przy tym pobożności. Uwięzienie nie tylko nie oddaliło ich od Boga, ale wręcz pogłębiło ich wiarę.

Pobożność, łagodność i prostota więźniów zaczęły rozbrajać tych ludzi, mimo całej brutalności ich wychowania i ich środowiska rewolucyjnego. Nieprzystojne śpiewy słychac było coraz rzadziej, potem umilkły zupełnie.
Fragment książki R. A. Wilsona "Ostatnie dni Romanowów" 


pravmir.com

Jeden z wartowników, Anatol Jakimow, schwytany później przez białych, wspominał, że carska para wyglądała staro - broda Mikołaja zaczynała już siwieć, a Aleksandra wyglądała nawet na starszą od męża ze swoimi posiwiałymi na skroniach włosami i pojawiającymi się pierwszymi zmarszczkami. Jego zdaniem bardzo się od siebie różnili, Mikołaj wydał mu się sympatyczny, życzliwy, szczery i towarzyski, natomiast Aleksandra była znacznie poważniejsza, nieprzystępna, wręcz dumna i zachowywała się nadal jak caryca. Inny strażnik, Aleksiej Kabanow, opisywał natomiast cztery wielkie księżne. Olga, najstarsza, "prawie nie rozmawiała ze swoją rodziną, wyjąwszy ojca", z którym od czasu do czasu przechadzała się po maleńkim ogrodzie.

Spędzała tam jednak znacznie mniejczasu niż trzy pozostałe siostry, które wydawały mu się znacznie żywsze i weselsze, i spacerując wkoło z psami, często nuciły piosenki ludowe. Maria, dziewczyna silna i zachowująca stoicki spokój, nadal wydawała się najzdrowsza i najodporniejsza, była niczym "uosobienie »skromności wywyższonej cierpieniem«", jak wspominał jeden z wartowników, przywołując wiersz Fiodorowa Tiutczewa.
Fragment książki H. Rappaport "Cztery siostry. Utracony świat ostatnich księżniczek z rodu Romanowów" 


Zdjęcie z inspekcji wojskowej z 1916, kolor dodany współcześnie - marinamaral.com

Wobec zmiany postępowania wartowników, którzy zaczęli współczuć carskiej rodzinie, trzeba ich było zmienić. To nastąpiło na początku lipca, dwa tygodnie przed rozstrzelaniem. Rosjan sprawujących dotychchczas tę funkcję zastąpiono Łotyszami należącymi do CzeKa, tajnej policji zajmującej się zwalczaniem wszelkich działań wymierzonych przeciwko władzy bolszewckiej, w której pełnili rolę katów. W rzeczywistości nowi żołnierze wcale nie pochodzili z Łotwy, jak by się mogło wydawać, Rosjanie nazywali tak bowiem osoby mówiące obcymi germańskimi językami. Wielu z nich mówiło po niemiecku, a co najmniej pięciu pochodziło z Węgrzech. Awdiejewa, na którego także zadziałała postawa Romanowów, zastąpiono natomiast Jankielem (Jakowem) Jurowskim, pochodzącym z rodziny rosyjskich Żydów. Już wówczas losy więźniów były przesądzone, pozostało jedynie obmyślić plan zbrodni.

Cztery wielkie księżne i carewicz - orthochristian.com

Jurowski, mimo że nie był pijakiem jak Awdiejew i nie rzucał pod adresem rodziny obelg, a nawet nie wydawał się żywić do nich nienawiści, nie wzbudził ich zaufania. Być może wyczuwali, że jego zachowanie nie jest szczere, ma stanowić jedynie przykrywkę dla jego prawdziwych zamiarów.

Dotychczasowy, już i tak surowy, reżim, uległ za pośrednictwem Jurowskiego tylko zaostrzeniu. Skrócił czas pobytu carskiej rodziny na zewnątrz, zabronił carowi rąbać drewno, którego ten się podjął, nie tylko jako sposobu na nudę, ale miało to przede wszystkim stanowić marną namiastkę sportu, a mniszkom, przynoszącym dotychczas carskiej rodzinie mleko, masło, jarzyny, tytoń dla Mikołaja, a później także drobnych przysmaków, takich jak paszteciki czy parówki, pozwolił przynosić jedynie mleko.


Źródło: Robert K. Massie "Mikołaj i Aleksandra", Helen Rappaport "Cztery siostry. Utracony świat ostatnich księżniczek z rodu Romanowów", Robert A. Wilson "Ostatnie dni Romanowów"

2 komentarze:

  1. To historia tak znana,ale napisana przez Ciebie poruszyła mnie na nowo.
    Co ciekawe,to Feliks Dzierżyński z polskiej rodziny szlacheckiej założył Czeka,poprzedniczkę NKWD.Trudno sobie wyobrazić,jakie upokorzenie i biedę musiała znosić rodzina,która wydaje się nie do zniesienia dla nas,a co dopiero dla rodziny carskiej przyzwyczajonej do luksusów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy post, prosimy o więcej

    OdpowiedzUsuń

Publikując komentarz zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych, takich jak nazwa użytkownika czy adres e-mail, zgodnie z rozporządzeniem art. 6 ust. 1 lit. a RODO. Dane te są przetwarzane w celu opublikowania komentarza na blogu oraz do celów statystycznych.