Areszt rodziny carskiej przebywającej (poza Mikołajem II) w Carskim Siole rozpoczął się 21 marca 1917, kiedy to do pałacu na spotkanie z carycą Aleksandrą przybył generał Korniłow.
rbth.com |
Korniłow wyjaśnił oględnie, że areszt ma jedynie prewencyjny charakter i jego celem jest ochrona jej i dzieci przed ekscesami zbuntowanych żołnierzy. Poinformował też, że jej męża aresztowano w Mohylewie i zostanie on przewieziony do Carskiego Sioła następnego dnia. Stwierdził, że gdy tylko zdrowie dzieci [chorujących na odrę - przypis Blue Blood] się poprawi, Rząd Tymczasowy wyśle całą rodzinę do Murmańska, skąd brytyjski krążownik zabierze ich do Anglii.
Fragment książki R. K. Massie "Mikołaj i Aleksandra"
Maria, Olga, Anastazja i Tatiana wiosną 1917 w Carskim Siole - wikipedia.org |
Mikołajowi, tak kochającemu sport, niewątpliwie najbardziej brakowało ruchu na świeżym powietrzu. Pierwszego dnia po przybyciu do Carskiego Sioła poprosił o zgodę na wyjście na spacer - każde opuszczenie Pałacu, nawet do ogrodu, musiało być teraz konsultowane, a o takim zamiarze należało poinformować wcześniej, żeby można było rozstawić warty. Generał Korniłow, aczkolwiek niechętnie, za namową osobistego adiutanta cara, hrabiego Benckdendorffa, zgodził się i po dwudziestu minutach czekania Mikołaj mógł wyjść na świeże powietrze. Z okna pałacu przyglądały się mu Anna Wyrubowa i Lili Dehn, przyjaciółki carycy, będące w gronie osób, które zostały z rodziną po jej aresztowaniu.
Mikołaj i Anastazja w otoczeniu oficerów w Carskim Siole - pinterest |
Widziały, jak Mikołaj żwawo maszerował przez park, gdy nagle pojawił się żołnierz zagradzając mu drogę. Zaskoczony, zrobił nerwowy ruch ręką i ruszył w innym kierunku. Pojawił się inny wartownik i polecił mu, by zawrócił. Chwilę później otaczało go sześciu żołnierzy z karabinami. Anna była przerażona: "Rękami i kolbami karabinów popychali cara to w tę, to w tamtą stronę jak jakiegoś niecnego włóczęgę przyłapanego na wiejskiej drodze. [...] Car, najwyraźniej niewzruszony, spoglądał to na jednego, to na drugiego nieokrzesanego bydlaka, po czym z wielką godnością odwrócił się i poszedł z powrotem do pałacu".
Fragment książki R. K. Massie "Mikołaj i Aleksandra"
Na szczęście, okazało się to jednorazową sytuacją i później Mikołaj mógł już spacerować po ogrodach, rąbać drewno czy pielęgnować razem z dziećmi ogród, bez obawy, że po kilku minutach zostanie wypędzony z powrotem do pałacu - oczywiście, zawsze w asyście żołnierzy.Maria, Anastazja i Tatiana z ojcem - pinterest |
Byłego imperatora władającego ziemiami rozciągającymi się na kilka milionów kilometrów nie tylko zamknięto na kilku metrach kwadratowych, ale też niemal całkowicie odizolowano od świata zewnętrznego i pozbawiono prywatności. Otwierano i czytano wszystkie przychodzące i wysyłane listy czy paczki, a żołnierze wałęsali się po pałacu, zaglądając bez uprzedzenia do pokoi - pewnej nocy jeden z nich wszedł do sypialni damy dworu Aleksandry, hrabiny Buxhövden, i napychał sobie kieszenie przedmiotami leżącymi na stole. Żądali też, by wpuszczono ich do pokoi wielkich księżnych i Aleksego, nawet wtedy, gdy badał ich doktor, chociaż tego akurat nie udało im się wynegocjować. Z czynnego jednego telefonu można było korzystać tylko, jeśli w pokoju obecny był oficer i jeden z żołnierzy, a rozmowa była prowadzona w języku rosyjskim. Zakazano jednak używania telegramu oraz widywania się z krewnymi, z których większość pozostała w Rosji i podzieliła los cara, czy innymi gośćmi. Mimo że więźniowie nie mogli opuszczać pałacu, pozwolono im uczestniczyć w niedzielnych czy świątecznych nabożeństwach, odprawianych w jednym z pokoi na piętrze przez ojca Bielajewa przychodzącego w tym celu z nieodległego soboru.
Aleksandra, Aleksy i Mikołaj - pinterest |
Jeśli dla członków rodziny carskiej dotychczasowe życie bywało monotonne, to po uwięzieniu stało się prawdziwą męczarnią. Niemal każdy dzień wyglądał teraz dokładnie tak samo. Nigdy jednak nie słychać było z ich ust żadnego słowa skargi czy żalu, nawet później, kiedy warunki ich zamieszkania zmieniły się na jeszcze gorsze.
Wszyscy oprócz Aleksandry wstawali wcześnie i już około ósmej widywano Mikołaja na spacerze z Dołgorukim [swoim adiutantem - wszystkie przyp. Blue Blood] albo wykonującego jakąś pracę fizyczną - rozbijającego lód na kanałach bądź odgarniającego śnieg. [...] O pierwszej był skromny lunch, a potem, gdy poprawiła się pogoda, a dziewczęta wyzdrowiały, cała rodzina pracowała w ogródku warzywnym, spulchniając ziemię, aby przygotować ją do sadzenia roślin. Kiedy zrobiło się wystarczająco ciepło, dołączała do nich Aleksandra i siedząc na wózku inwalidzkim, robiła koronki albo haftowała. Po południu młodsze dzieci miały lekcje, a później - jeśli aura była sprzyjająca - wracały do ogrodu i pracowały prawie do zmierzchu.
Fragment książki H. Rappaport "Cztery siostry. Utracony świat ostatnich księżniczek z rodu Romanowów"
Wartownicy: brudni, nie ogoleni, pijani, hałaśliwi, w porozpinanych mundurach i zabłoconych butach, co szczególnie raziło Mikołaja, tak wyczulonego na wygląd i postawę żołnierzy; starali się jak najbardziej uprzykrzyć życie więźniom. Poza wspomnianym wałęsaniem się i "węszeniem" w pałacu, wyzywali i wyśmiewali się z rodziny, wykonując nieraz "obsceniczne gesty". Niekiedy w zamian za pieniądze pozwalali gapiom żądnym widoku upokorzonej carskiej rodziny przyglądać się im zza murów i rzucać pod ich adresem obelgi. Zdarzali się jednak i bardziej przyzwoici, którzy widząc, że gnębienie nie robi na rodzinie wcale wielkiego wrażenie, zaczęli ich w głębi duszy podziwiać i okazywać pewien szacunek, nazywając Mikołaja carem albo byłym carem, podczas gdy pozostali żołnierze zwracali się do niego "obywatelu Romanowie" albo używając bardziej "wyrafinowanych" określeń. Należeli jednak do wyjątków i zazwyczaj szybko byli zastępowani nowymi żołnierzami, przenikniętymi aż do kości rewolucyjną propagandą szerzącą nienawiść do carskiej rodziny.Znacznie częściej rodzina cara spotykała się z przejawami bezsensownego okrucieństwa: łódka carskich dzieci została wysmarowana ekskrementami i pokryta bazgrołami, a w parku zastrzelono ulubioną kózkę Aleksego - podobnie zresztą jak jelonka oraz łabędzie - i przypuszczalnie zjedzono.
Fragment książki H. Rappaport "Cztery siostry. Utracony świat ostatnich księżniczek z rodu Romanowów"
Mikołaj - pinterest |
Abdykacja Mikołaja i areszt spowodowały diametralną zmianę całego dotychczasowego życia rodziny, powstaje zatem pytanie, jak ją przyjęli. Wiadomość o abdykacji caryca przekazała dzieciom w dniu aresztowania, na dzień przed przyjazdem męża do Carskiego Sioła. Dziewczęta przyjęły to ze spokojem, choć najmłodsza, Anastazja, miała żal do matki o to, że nie powiadomiła ich od razu. Aleksy prawdy dowiedział się od nauczyciela języka francuskiego, Pierre'a Gilliarda, i zrodziło to u niego lawinę pytań.
Zdjęcie z albumu Pierre'a Gilliarda - samoderzhavnaya.ru |
"Czy to znaczy, że więcej nie pojadę z papą do Kw[atery] G[łównej]?" - wypytywał matkę. "Nie zobaczę już swoich pułków i żołnierzy? (...) A jacht i moi przyjaciele na pokładzie - czy już nigdy nie wybierzemy się nigdzie jachtem?" "Nie - brzmiała odpowiedź. - Już nie zobaczymy Sztandarta (...). On już nie należy do nas". Chłopiec był też zatroskany o przyszłość autokracji. "To kto w takim razie będzie carem?", pytał Pierre'a Gilliarda. Gdy nauczyciel odparł, że prawdopodobnie nikt, logiczne, że nasunęło mu się pytanie: "Jeżeli nie ma cara, to kto będzie w Rosji panował?".
Fragment książki H. Rappaport "Cztery siostry. Utracony świat ostatnich księżniczek z rodu Romanowów"
Dla Aleksandry nowa sytuacja była równie trudna, co upokarzająca. Przez całe tygodnie nie przyjmowała do wiadomości, że cała Rosja jest już ogarnięta rewolucją, przekonana, że chłopi i armia zbyt kochają swojego cara i przywódcę, by się go wyrzec. Dla niej ci prości ludzie byli najwierniejszymi poddanymi i najprawdziwszymi Rosjanami. Dopiero z czasem bolesna prawda zaczęła do niej docierać. Mikołajowi najbardziej brakowało możliwości długich spacerów po parku, zaś byłej carycy - kwiatów zerwanych w ogrodzie albo przywiezionych prosto z ukochanego Krymu, którymi zwykła dekorować pokoje.Natomiast car, za wyjątkiem okazanej tuż po przyjeździe chwili słabości, znosił całą sytuację z zadziwiającym spokojem. Może to się wydawać dziwne, ale jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że dla niego zawsze liczyło się dobro jego rodziny i Rosji, a nie pieniądze czy dobra, których został pozbawiony, to nie powinno to już napawać zaskoczeniem. Dla niego abdykacja miała też swoje dobre strony: nie musiał już codziennie czytać raportów, przyjmować ministrów czy głowić się nad rozwiązaniem problemów państwowych, wreszcie mógł poświęcić czas na to, na co nigdy go nie miał w takiej ilości, jakiej pragnął - spędzaniu go z najbliższymi. Nie oznacza to, że przestał interesować się obecną sytuacją na froncie czy w kraju, wręcz przeciwnie - czytał wszystkie gazety, zarówno wydawane w kraju, jak i za granicą, które mu dostarczano. Starał się podnieść na duchu współwięźniów, co okazywało się skuteczne, zwłaszcza jeśli używał do tego celu właściwego sobie poczucia humoru. Jak wspominała Lili Dehn, bardzo śmieszył go fakt, że od teraz jest już tylko "eks" carem, czym szybko "zaraził" żonę. Znana jest anegdota, kiedy to podczas jednego ze śniadań podano do stołu wyjątkowo niesmaczną szynkę, na co Mikołaj wzruszył ramionami i odrzekł: "Cóż, to mogła być kiedyś szynka, teraz to jest tylko eks-szynka".
Źródło: Robert K. Massie "Mikołaj i Aleksandra", Helen Rappaport "Cztery siostry. Utracony świat ostatnich księżniczek z rodu Romanowów", wikipedia.org
Korniłow. Pierwsze skojarzenie: skoczek narciarski.
OdpowiedzUsuńDokładnie to samo pomyślałam :)
UsuńRzeczywiście- Denis Korniłow,a od razu pomyślałam,że skądś znam to nazwisko:)
UsuńJednego dnia bito przed nim pokłony,a drugiego był popychany i lżony -podziwiam,jak rodzina zniosła takie traktowanie,jak zniósł je car,bo nie chodzi tylko o to,że byli przyzwyczajeni hołdóe i luksusu,ale po prostu żaden człowiek nie zniósłby takich upokorzeń.