Osamotnionej po śmierci męża królowej nie było dane zaszyć się w pałacu królewskim i resztę swoich dni spędzić w odosobnieniu. Po uważnym przestudiowaniu jej losów i zauważeniu, z jakim zaangażowaniem pracowała na rzecz poprawy jakości życia swoich poddanych, trudno sobie monarchinię w takiej sytuacji nawet wyobrazić. Nieco ponad rok po śmierci Jerzego wybuchła I wojna światowa.
Wybuch światowego konfliktu zastał Olgę w Rosji. Królowa zdecydowała się pozostać w rodzinnej Ojczyźnie i razem ze swoją szwagierką, wielką księżną Elżbietą (żoną wielkiego księcia Konstantego Konstantynowicza) założyła szpital dla rannych żołnierzy w ukochanym Pawłowsku, w którym, jak łatwo się domyślić, spędzała większość dni:
"Zmieniam opatrunki i gawędzę z moimi najdroższymi żołnierzami; jesteśmy serdecznymi przyjaciółmi". Jednocześnie Olga opisywała, jak jej praca potrafiła być wyczerpująca: "Wróciłam ze szpitala dopiero o dziewiątej wieczorem (...). Około jedenastej zasnęłam, a mniej więcej o pierwszej nad ranem ponownie poszłam do szpitala, dokąd dotarł kolejny transport żołnierzy. Wszyscy byli w kiepskim stanie, ułożeni na noszach, przemarznięci do kości i wyczerpani wstrząsami w trakcie podróży. Wróciłam do domu o czwartej nad ranem, przespałam niecałe pięć godzin i czuję, jakbym poruszała się we mgle". Pamiętać należy, że królowa zbliżała się już do siedemdziesiątki. Lecz trudy związane z pracą nie zdołały osłabić jej sympatii dla żołnierzy. Wręcz przeciwnie, Olga oznajmiła: "Czas spędzany w szpitalu przy rannych to dla mnie źródło prawdziwej pociechy i ukojenia".*
Królowa Olga i wielka księżna Olga Aleksandrowna z żołnierzami w szpitalu - pinterest |
Wojna trwała, tymczasem nad Rosją zbierały się ciemne chmury rewolucji. Carat chylił się ku upadkowi, a godziny dynastii Romanowów zostały już policzone. Mówi się, że grecka królowa bezskutecznie próbowała uświadomić carycę Aleksandrę (żonę ostatniego cara Mikołaja II) o zagrożeniu rewolucją, ta jednak nie chciała jej słuchać.
Grecka monarchini nie opuściła rodzinnej Ojczyzny nawet po abdykacji Mikołaja II, kiedy część jej krewnych, w tym wielka księżna Elżbieta, zdecydowała się uciec. Olga nadal całymi dniami przebywała w szpitalu, opatrując i pocieszając rannych żołnierzy, wieczory zaś spędzając w Pawłowsku, nie zważając na niebezpieczeństwo, jakie jej groziło wraz z nadchodzącą rewolucją. Królowa nie była bezpieczna, o czym przekonała się już w październiku 1917, kiedy do Pawłowska wtargnęli żołnierze.
Grupa około osiemdziesięciu wojskowych wkroczyła do jej domostwa uzbrojona w broń maszynową i zażądała wydania broni. Intruzi obudzili sędziwą służącą królowej, która towarzyszyła jej od pięćdziesięciu lat. Pokojówka "odważnie powiedziała im, by nie robili tyle hałasu, ponieważ królowa śpi wykończona doglądaniem rannych w swoim szpitalu". Dodała, że nie powinni straszyć "Jej Wysokości". "A kimże jest ta Jej Wysokość?" - odparowali żołnierze. "To królowa Grecji" - odparła służąca. "Nie potrzeba nam żadnych greckich królowych" - zakrzyknęli w odpowiedzi przybysze. Szczęściem jednak królową Olgę zostawili w spokoju.*
Innym znów razem do rezydencji greckiej monarchini w Pawłowsku wpadła zgraja marynarzy gotowych splądrować i ograbić pałac.
Królowa Olga dzielnie wyszła im naprzeciw, informując o swym wielkim poważaniu dla rosyjskich marynarzy. Dodała też, że być może niektórych z nich wręcz zna, niewykluczone, że ongiś odwiedzili ją w Pireusie. Zdołała w ten sposób rozbroić agresję intruzów i tak "obłaskawieni jej serdecznymi słowy marynarze w spokoju i bez żadnych aktów przemocy opuścili posiadłość". Od listopada 1917 roku Olga nie mogła już mieszkać w Pawłowsku, pałac przekształcono bowiem w "dom ludowy". Aleksander Połowcow, mianowany komisarzem Pawłowska, zażyczył sobie spotkania z grecką królową. "Muszę Waszej Wysokości wyznać - oznajmił - że nieprzyjemną funkcję komisarza wziąłem na siebie wyłącznie w nadziei, że pozwoli mi to uratować pałac i że moja praca będzie łatwiejsza, jeśli w oczach ludzi nic już nie będzie łączyć rezydencji z carskim rodem". Królowa, jak wspominał Połowcow, "raczyła na to przystać" i w listopadzie 1917 roku ostatecznie opuściła Pawłowsk.*
Dopiero w obliczu szalejącej rewolucji monarchini, która z Pawłowska przeniosła się do Petersburga, zdecydowała się opuścić niebezpieczną Rosją, to jednak nie okazało się takie łatwe. Rewolucjoniści odmówili wydania zgody na wyjazd greckiej monarchini i nawet Grecja, sama pogrążona w wewnętrznych kłopotach po zrzuceniu z tronu najstarszego syna Olgi, Konstantinosa, i wygnaniu greckiej rodziny królewskiej, nie mogła zainterweniować. Z pomocą przyszedł dopiero duński rząd, który wydał królowej paszport.
Kraj opuściła koleją. Jej wagon podczepiono do "pociągu wojskowego pełnego niemieckich jeńców wojennych". Podróż nie przebiegła bez zakłóceń. Bolszewicy usiłowali "odłączyć jej wagon i zostawić na torach, aby podjął go mający nadjechać dziesięć minut później ekspres. Na szczęście czujność oficerów sprawiła, że plan spalił na panewce!". Tak oto w połowie 1918 roku grecka monarchini ostatecznie wyrwała się z bolszewickiej Rosji.*
Ile jeszcze będzie części?
OdpowiedzUsuńMiało być ich 16, więc zostały jeszcze 4, ale nie wykluczam, że na sam koniec pojawi się jeszcze jeden post o jej potomkach, o ile oczywiście nie będziecie mieli dość ;)
UsuńOooo to fajnie! Czytam od początku i dotrwam do końca :)
UsuńPS. Jutro napiszę do ciebie z propozycją, o której kiedyś wspominałam :)
W takim razie czekam :)
UsuńLosy królowej były bardzo burzliwe to cud że nie podzieliła losu rodziny carskiej
OdpowiedzUsuńNapiszesz kiedyś o drugim synu Olgi, Jerzym i jego żonie Marie Bonaparte?
OdpowiedzUsuńJeśli chcecie, mogę napisać
UsuńKiedy będzie kolejna część o tej Królowej?
OdpowiedzUsuńTrudno powiedzieć, jako że cały czas coś "wyskakuje" i bieżące nowości uniemożliwiają opublikowanie kolejnego postu. Planowałam zakończyć całą serię (a zostało jeszcze 4 lub 5 postów) do końca roku i mam nadzieję, że mi się to uda :)
UsuńUff, dobrze że udało jej się wyjechać z Rosji przed najgorszym.
OdpowiedzUsuńania_lroyal