niedziela, 2 lipca 2017

Weekend w... Sarajewie: dzień III. Pierwsze ofiary I wojny światowej

"Żałuję, że nie mogę przeżyć tych wszystkich dni jeszcze raz" 
(Zofia von Hohenberg)

Kilka dni temu, 28 czerwca, minęły 103 lata od brzemiennego w skutkach zamachu na życie arcyksięcia Franciszka Ferdynanda i księżnej Zofii von Hohenberg. Tamta niedziela u progu lata 1914 w Sarajewie zapowiadała się pogodnie i słonecznie. Na ulicach miasta, wzdłuż trasy przejazdu Franciszka Ferdynanda i Zofii, gromadzili się już pierwsi ludzie, w tym zamachowcy rozstawieni w strategicznych miejscach wzdłuż rzeki.

Most Łaciński w Sarajewie i muzeum, przed którym doszło do zamachu - pinterest.com


Upłynęło czternaście naznaczonych cierpieniem, ale przepełnionych miłością i rodzinnym szczęściem lat od dnia, w którym Franciszek Ferdynand złożył przysięgę pozwalającą mu poślubić ukochaną kobietę, lecz skazującą ją i ich dzieci na życie w cieniu. Żadne z nich nie żałowało jednak tej decyzji. Arcyksiążę przed podróżą powiedział: "Często dochodzę do wniosku, że są w życiu sprawy, które rozstrzygnęlibyśmy inaczej, gdybyśmy musieli jeszcze raz podjąć decyzję. Gdybym jednak musiał jeszcze raz się ożenić, zrobiłbym dokładnie to, co zrobiłem, nie zmieniłbym niczego." Także Zofia przed wyruszeniem do Bośni wspominała tamten dzień i ich późniejsze życie: "Żałuję, że nie mogę przeżyć tych wszystkich dni jeszcze raz".

Mapa z zaznaczoną trasą przejazdu arcyksięcia oraz pozycjami zamachowców - slideshare.net

Para ten dzień rozpoczęła od modlitwy w specjalnie dla nich przygotowanej kaplicy w hotelu Bośnia. Tuż przed jego opuszczeniem arcyksiążę podyktował ostatni telegram do swoich dzieci, w którym oznajmił, że oboje z Zofią czują się dobrze i nie mogą się doczekać powrotu do domu. "Kilka minut przed wpół do dziesiątej para opuściła hotel i udała się na dworzec, skąd miała ruszyć w dziesięciominutową podróż pociągiem do Sarajewa".

Na stacji w Sarajewie - telegraph.co.uk

Po przybyciu do miasta i przywitaniu z Potorkiem oraz burmistrzem, para udała się do koszar, gdzie arcyksiążę tuż przed dziesiątą dokonał przeglądu wojsk. Jego małżonka zazwyczaj stała na uboczu, jednak tego dnia poszła razem z nim, jakby nie chciała się od niego oddalać. Następnie zostali skierowani do największego pojazdu, ciemnoszarego wiedeńskiego graf&stifta bois de boulogne z 1910 roku z opuszczanym dachem, w którym Franciszek usiadł z lewej strony, a Zofia obok niego, z prawej. W kolumnie samochodów ruszyli wąskimi uliczkami Sarajewa.

Samochód, którym jechali Franciszek i Zofia - tvn24.pl

W trakcie przejazdu pierwszy z zamachowców, Muhamed Mehmedbašić, zamarł i nie oddał strzału. Później twierdził, że zauważył go jakiś policjant. Nedeljko Čabrinović  się jednak nie wahał. Około godziny 10.26 przy Moście Ćumurija rzucił w kierunku auta ręczny granat, ale dzięki refleksowi kierowcy limuzyny z arcyksięciem granat odbił się od płóciennego dachu samochodu i eksplodując, zniszczył następny samochód jadący w kolumnie raniąc pasażerów, policjanta i osoby z tłumu. Podróż do ratusza była kontynuowana, a auto arcyksięcia minęło kolejnych zamachowców, którzy nie podjęli działań i ostatecznie się oddalili. Tymczasem Čabrinović przeskoczył przez barierkę i wskoczył do rzeki, jednocześnie połykając cyjanek z fiolki, który jednak nie zadziałał. W pogoń za nim rzucili się gapie, dopadli go w wodzie i oddali w ręce policji.

lib.cam.ac.uk

Para przybyła do sarajewskiego ratusza o godzinie 10:30, gdzie czekał już na nich burmistrz miasta i zaczął przemawiać. Zaraz jednak przerwał mu zdenerwowany arcyksiążę: "Co mi po pańskich przemówieniach? Przyjeżdżam do Sarajewa z przyjacielską wizytą, a tu we mnie rzucają granatami! To niesłychane!" Uspokoił się dopiero gdy Zofia delikatnie dotknęła jego ramienia i szepnęła coś na ucho.  W ratuszu radzono, co robić dalej. Franciszek Ferdynand nalegał, by odwiedzić w szpitalu rannego w eksplozji Ericha Merizzi, w związu z czym zmieniono trasę przejazdu, jednak nie poinformowano o tym kierowców. Arcyksiążę, obawiając się o bezpieczeństwo żony, chciał, by została odwieziona prosto do oficjalnej rezydencji Potiorka, Konaka, gdzie później miał się odbyć uroczysty obiad; ta jednak stanowczo odmówiła. "Jeśli arcyksiążę postanowi dziś dalej występować publicznie - powiedziała - nie opuszczę go". O 10.45 kawalkada samochodów opuściła więc ratusz.

Tuż przed zamachem - br.de

Ponieważ kierowca pomylił ulice, kolejny konspirator, 19-letni Gavrilo Princip, nagle ze zdumieniem zobaczył przed sobą auto arcyksięcia. Nie zwlekając, wyciągnął brauninga i oddał kilka strzałów, zanim stojący w pobliżu policjant wytrącił mu broń z ręki. Później nie pamiętał ani w kogo dokładnie celował, ani ile oddał strzałów. Szybko został otoczony przez gapiów, ale zdołał wyjąć fiolkę z cyjankiem i zażyć truciznę, która - podobnie jak w przypadku Čabrinovicia - nie zabiła go.

pinterest.com

Strzały Principa okazały się celne. Franciszek Ferdynand został postrzelony w tętnicę szyjną, a Zofia w podbrzusze. Oboje przez chwilę siedzieli wyprostowani, po czym księżna odwróciła się do męża i zapytała: "Na miłość boską, co ci się stało?". Były to jej ostatnie słowa, następnie osunęła się na kolana arcyksięcia, ale ponieważ nikt nie zauważył krwi, Potiorek i hrabia Harrach, jadący z parą tym samym samochodem, pomyśleli, że tylko zemdlała. Hrabia usłyszał także słowa Franciszka Ferdynanda skierowane do żony: "Sopherl! Sopherl! Nie umieraj! Żyj dla naszych dzieci!". Potiorek rozkazał kierowcy jechać do Konaka. W drodze arcyksiążę kilka razy wymamrotał jeszcze uspokajające "To nic", a potem zamilkł. Akt zgonu określił ich śmierć na godzinę 11.00.

Grobowce pary w zamku Artstetten - kuriergalicyjski.com

Kule wystrzelone przez Principa zniszczyły nie tylko szczęśliwe życie następcy tronu Austro-Węgier i jego rodziny, ale i zburzyły dotychczasowy porządek całego świata. Epoka wystawnych balów minęła bezpowrotnie, a Ziemia pogrążyła się w czteroletniej wojnie, w której życie straciło miliony ludzi. Franciszek Ferdynand i Zofia byli jej pierwszymi ofiarami.


Źródło: G. King, S. Woolmans "Zabić arcyksięcia" (wszystkie cytaty pochodzą z tej książki), tvn24.pl, wyborcza.pl, wikipedia.org

5 komentarzy:

  1. Smutna historia :( Może napiszesz kiedyś o losach ich dzieci?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu nie? Ktoś już kiedyś proponował post o potomkach pary, więc można byłoby to połączyć :)

      Usuń
    2. To była moja propozycja ;)

      Usuń
  2. Doszło do zamachu, ale była jeszcze nadzieja. Pewien człowiek nie chciał wojny - książę Karol Lichnowsky. Karol był jedynym niemieckim dyplomatą, który starał się zapobiec wybuchowi wojny, była według niego ''samobójstwem Europy''. Twierdził, że należałoby ukrócić imperialistyczne zapędy Cesarstwa Austriackiego na Bałkanach i za wszelką cenę unikać angażowania Niemiec w konflikty. Niestety, cesarz Wilhelm i inne ważne osobistości byli mądrzejsi i wiedzieli więcej. Kiedy rozpętała się wojna, Lichnowsky załamał się i zgorzkniał. :( Ot, taka ciekawostka.

    Jest nawet trzyodcinkowy film ''37 dni. Droga do pierwszej wojny światowej''.

    OdpowiedzUsuń

Publikując komentarz zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych, takich jak nazwa użytkownika czy adres e-mail, zgodnie z rozporządzeniem art. 6 ust. 1 lit. a RODO. Dane te są przetwarzane w celu opublikowania komentarza na blogu oraz do celów statystycznych.