Po intensywnym weekendzie pora zabrać się za nadrabianie zaległości. W miniony weekend odbył się długo wyczekiwany ślub księcia Gustava Sayn-Wittgenstein-Berleburg (syna księżniczki Benedikte) z Cariną Axelsson, na który czekaliśmy niemal 20 lat.
W piątek, 3 czerwca na zamku Berleburg rodziny Sayn-Wittgenstein-Berleburg odbyła się prywatna ceremonia cywilna z udziałem 40 zaproszonych gości. Ceremonię zorganizowano w altanie ogrodowej.
Późnym popołudniem 4 czerwca w kaplicy na zamku Berleburg książę Gustav i Carina Axelsson wzięli ślub kościelny. W tej samej kaplicy książę został ochrzczony 53 lata temu. Jego drużbą został kuzyn, książę Frederik, z kolei księżna Mary pełniła rolę druhny.
W chwili ślubu Carina stała się Jej Najjaśniejszą Wysokością Księżną Sayn-Wittgenstein-Berleburg.
Panna młoda miała na sobie suknię z matowej jedwabnej krepy z francuską koronką chantilly i dekoltem w serce, zaprojektowaną przez Birgit Hallsten, oraz koronkowy welon z wyhaftowanym lwem i złotą koroną z herbu rodziny Sayn-Wittgenstein-Berleburg. Całej stylizacji dopełniła tiara Sayn-Wittgenstein-Berleburg Diamond Spike, którą nosiła już wielokrotnie, m.in. na ślubie księżniczki Victorii i księcia Daniela w 2010.
Księżna Mary natomiast założyła suknię Erdem, którą nosiła podczas uroczystości z okazji 80. urodzin pary królewskiej Norwegii, oraz swoją ślubną tiarę.
Poza parą książęcą, wśród zaproszonych gości znalazła się oczywiście księżniczka Benedikte (w swojej Queen Sofia's Pearl and Star Tiara), siostra Gustava, księżniczka Alexandra z dziećmi, Friedrichem Richardem i Ingrid, książę Joachim i księżna Marie (w różowej sukni na jedno ramię i swojej ulubionej Princess Dagmar's Floral Tiara), dziedziczny książę Sachsen-Coburg und Gotha Hubertus z żoną Kelly (w błękitnej sukni i turkusowej Saxe-Coburg and Gotha Turquoise Tiara), dziedziczny książę Oettingen-Spielberg Franz Albrecht z żoną Cleopatrą, a także dziedziczny książę Sayn-Wittgenstein-Sayn Heinrich z żoną Priscillą. Niestety, zabrakło drugiej z sióstr pana młodego, księżniczki Nathalie, która w sobotę była obecna na zawodach jeździeckich. Nieobecne były także jego obie ciocie, królowa Danii Margrethe, która w weekend odbywała jeszcze wizytę w Aarhus w ramach swojego letniego rejsu, i królowa Anne-Marie, oraz podobno także rodzice panny młodej.
Książę Gustav, 7. książę Sayn-Wittgenstein-Berleburg, urodził się 12 stycznia 1969 jako najstarsze z trójki dzieci księżniczki Benedikte z Danii i 6. księcia Sayn-Wittgenstein-Berleburg Richarda. Carinę Axelsson, starszą od niego o kilka miesięcy byłą modelkę, a obecnie autorkę książek, poznał w 2003 na przyjęciu zorganizowanym przez wspólnych znajomych. Spotykali się przez 19 lat, ale jeszcze do niedawna na drodze do ślubu stał testament dziadka księcia, 5. księcia Sayn-Wittgenstein-Berleburg Gustava Albrechta. Zgodnie z tym testamentem, nienarodzony jeszcze wówczas wnuk Gustava Albrechta odziedziczył wszystkie rodzinne posiadłości (w tym zamek Berleburg), ale jednocześnie uniemożliwiał mu zawarcie morganatycznego małżeństwa. Książę Gustav Albrecht zawarł w testamencie klauzulę, zgodnie z którą jego wnuk musi poślubić protestantkę o aryjskich i arystokratycznych korzeniach. Carina Axelsson nie spełniała żadnego z tych wymagań, ale została zaakceptowana przez rodzinę księcia i wielokrotnie zapraszana na różnego rodzaju uroczystości, zarówno w Danii, jak i za granicą.
Sprawa sądowa o unieważnienie tego dyskryminującego zapisu toczyła się przez wiele lat, ale zakończyła się fiaskiem. Później książę Gustav został pozwany do sądu przez dalekiego krewnego, księcia Ludwiga-Ferdinanda (młodszego brata księcia Gustava Albrechta), który twierdził, że to on jest prawowitym właścicielem zamku Berleburg i innych rodzinnych posiadłości. Sąd odrzucił jednak te roszczenia i sprawa zakończyła się ostatecznie w 2020. Być może właśnie to umożliwiło parze zawarcie długo wyczekiwanego ślubu.
Jaka szkoda, że przez testament dziadka nie mogli wcześniej zawrzeć małżeństwa, założyć rodziny. Brzmi to absurdalnie. Dobrze, że jednak wreszcie im się udało.
OdpowiedzUsuńCarina wyglądała bardzo ładnie, wybrała klasyczny styl.
Zgadzam się w 100%. Pewnie stracili szansę na dzieci.
UsuńSuknia Cariny piękna. Zachwyciła mnie też stylizacja Mary.
Mary jak zwykle zachwyca
OdpowiedzUsuńGratulacje dla Młodej Pary
Dziadek wnukowi takie problemy zafundował, nie mieści mi się to w głowie, że człowiek takie absurdy wymyśla, ale co się dziwić jak rodzice nienawidzą dzieci, gwałcą i jeszcze nie wiadomo co, to wpajane głupoty, że dzieci to własność rodziców - co to ma znaczyć, dzieci to ludzie, inni a nie klony i na pewno nie żadna własność jak mebel, rodzicielstwo to wciąż mylnie postrzegany fakt, dajesz życie innej istocie, kształtujesz ją na dobrego człowieka z uwzględnieniem jego osobistych cech, a my dziś jeszcze żyjemy w przeświadczeniu, że te dzieci to nasi niewolnicy i potem dochodzi do takich bzdur jak wizja dziadka jak ma wyglądać żona wnuczka... Aż brak określeń na to wszystko. Młodej parze życzę samych wspaniałości i cudowności, pięknego życia razem
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post :)
OdpowiedzUsuńSprawa testamentu dziadka Pana Młodego, z jednej strony intrygująca, budząca żywe zainteresowanie, z drugiej bulwersująca, patrząc na to, z dzisiejszej perspektywy. Pan Młody ma już ponad 50 lat, więc jego dziadek urodził się, mniej więcej jakieś 100 lat temu, a to cały wiek wstecz i zupełnie inna mentalność. Widać, że był przywiązany do swoich arystokratycznych korzeni i tradycji, typowy konserwatysta w sprawach dynastycznych. Zapewne sam miał żonę arystokratkę z pochodzenia. I nie wyobrażał sobie, żeby jego dzieci, a zwłaszcza synowie brali sobie za żony kobiety z ludu. Mało tego, nie wyobrażał sobie, żeby tak samo było z wnukiem, który kiedyś zostanie głową rodu. Wnukiem, którego jeszcze nawet nie było na świecie, a co do którego był pewny, że kiedyś się narodzi (niezbite przekonanie o sile i ciągłości własnego rodu). Wzięcie za żonę, kobiety z ludu, zapewne jawiło mu się jako mezalians, hańba i powód do wielkiego wstydu. A ślub morganatyczny, nie wchodził w rachubę, bo choć ważny w świetle prawa/religii, to mało ważny dynastycznie. W jego podstawowym założeniu kobieta, z niższej sfery społecznej, poślubiając np. księcia, nie uzyskuje awansu do statusu męża, z chwilą ślubu nie dostaje tytułów i to samo dotyczy ich przyszłych dzieci. Dzieci, które teoretycznie i praktycznie należą do rodziny, ale nie mają zbyt wielkich praw i nie są oficjalnymi, kontynuatorami rodu.
Mocno ciekawi mnie, jak ta sprawa, tj. próba obalenia/unieważnienia tego kontrowersyjnego zapisu dziadka, się skończyła. Czy zdołano go prawnie unieważnić i nie ma on już mocy prawnej, czy jednak ma. W związku z tym, czy był to ślub, który jest uznawany w pełni za dynastyczny czy jednak nie? Wydaje się, że dynastyczny, skoro po tylu latach sądowej walki, w końcu do niego doszło.
Z jednej strony, można powiedzieć, że Carina jest miłością życia księcia, skoro tyle lat są razem i dalej wyglądają na szczęśliwych, że prawdziwa miłość pokonała trudności, że udało im się doprowadzić do wymarzonego ślubu. Z drugiej jednak strony, te wcześniejsze życie, zapewne nie było łatwe, zwłaszcza dla Cariny. Czekanie prawie 20 lat na ślub, życie w konkubinacie (raczej z musu w tej sytuacji niż obopólnej szczerej chęci), brak pewności, czy w ogóle do ślubu dojdzie, upływ czasu...Jeśli nigdy nie chcieli mieć dzieci, no to ok, ale jeśli chcieli, lecz stracili szanse na rodzicielstwo, przez durny zapis dziadka i walkę z nim, to wielka szkoda...
Carina podobno jest troszkę starsza od męża, ale w ogóle po niej nie widać wieku. 6 dekadę życia zaczęła, ma już 53 lata, a wygląda doskonale. Co najmniej 10 lat młodziej, albo i więcej. Mało tego, można by jej dać i kilkanaście lat mniej. Nie wiem, jak na żywo i z bliska ;), ale na zdjęciach prezentuje się świetnie. Ma uroczy uśmiech i taką urodę "Królewny Śnieżki". Nawet mały bobas by jej pasował i wcale by staro przy nim nie wyglądała, ale tu już raczej na pewno dzieci nie będzie :(
Kreacja ze ślubu cywilnego, bardzo mi się podoba. Klasyczna, skromna, a zarazem piękna. Kreacja z uroczystości religijnej też bardzo ładna, strojna, ale niezbyt podoba mi się bukiecik konwalii. Chyba wolę bardziej tradycyjne kwiaty na ślub, np. róże. Konwalie, choć lubię, jako jedyny składnik bukietów, wydają mi się takie zwykłe, pospolite, nie pasujące do reszty stroju.
Natalia
Cóż za obszerny komentarz :) Co do testamentu - wszystkich to ciekawi, ale póki co odpowiedzi brak. Sprawa sądowa toczyła się przez wiele lat i ostatecznie sąd nie unieważnił zapisu, więc nie wiadomo, co się w tej kwestii zmieniło, że para mogła wziąć ślub.
Usuń