Po trzech latach odkąd sprawa Nicolety Cirjan i jej córeczki Iris Anny ujrzała światło dzienne KLIK oraz niezliczonej ilości lakonicznych i zagmatwanych komunikatów czy wypowiedzi ze strony Rumuńskiego Dworu Królewskiego, rzecznika byłego księcia Nicolasa i samej Nicolety, wreszcie mamy jasność - Nicolas JEST ojcem Iris Anny Cirjan, urodzonej 9 lutego 2016 w Bukareszcie z jego związku z Nicoletą.
Spekulacje i domysły potwierdziły przeprowadzone wreszcie za zgodą obu stron badania DNA, o czym dzisiaj po południu w oficjalnym oświadczeniu opublikowanym na swoim koncie na Facebooku poinformował sam Nicolas.
W wyniku moich nalegań na przeprowadzenie testów na ojcostwo mojego domniemanego dziecka, Pani Nicoleta Cirjan zaakceptowała [jego - przyp. Blue Blood] realizację. Rezultat był pozytywny, mówiąc, że jestem ojcem jej dziecka. Biorąc pod uwagę sytuację, w jakiej to dziecko przyszło na świat, fakt, że miałem związek z jego matką, przyjąłem za nie odpowiedzialność prawną. Ze względu na ochronę interesów dziecka uważam, że każdy aspekt związany z jego życiem ma charakter ściśle prywatny. Z wyraźnej chęci ochrony dziecka i nie poddawania go żadnemu medialnemu ryzyku i zastraszania, postanowiłem zaprzestać wszelkich dalszych uwag na ten temat.
Moją uwagę zwróciło kilka pierwszych zdań w powyższym komunikacie. Zaraz w pierwszych słowach Nicolas sugeruje, że na testy na ojcostwo nie chciała zgodzić się Nicoleta. Tymczasem wiadomo doskonale, że to nieprawda, matka dziewczynki nalegała, by przeprowadzić testy DNA, ale w prywatnej klinice, chcąc uniknąć medialnego rozgłosu i zachować fakt ojcostwa w tajemnicy przed opinią publiczną/prasą. Natomiast Nicolas żądał, by badanie odbyło się w National Institute of Forsenic Medicine "Mina Minovici" w Bukareszcie, jedynym w Rumunii publicznym ośrodku do badania ojcostwa. Obie strony nie mogły się w tej kwestii dogadać i dlatego też tak długo odkładano przeprowadzenie testów.
2. urodziny Iris w 2018 - libertatea.ro |
Po drugie, uwagę zwraca też fakt "bezosobowego" odnoszenia się do Iris Anny. W komunikacie ani razu nie pada jej imię, nie ma nawet wzmianki o tym, by była to dziewczynka. Całe oświadczenie zresztą jest dla mnie bezosobowe i brzmi tak, jakby Nicolas przeszedł nad wynikiem testu na porządek dzienny...
Nicoleta (z lewej) i Iris w tym roku - spynews.ro |
Tak czy inaczej, wreszcie mamy jasność - Nicolas jest ojcem córki. Powody, dla których król Mihai w 2015 pozbawił wnuka praw do tronu i tytułu "księcia" (więcej tutaj) są już teraz oczywiste. Jeśli dodać do tego informację od Nicolety, która mówiła, że ojciec dziecka namawiał ją do usunięcia ciąży, wiadomo dlaczego w sierpniowym komunikacie sprzed prawie czterech lat król Mihai pisał o "rządach pod znakiem [...] moralności, szacunku i myślenia zawsze o innych".
***
W najbliższym czasie postaram się napisać post podsumowujący tę sprawę z kilkoma prywatnymi przemyśleniami.
Łał. Nie sądziłam, że kiedykolwiek się dowiemy prawdy przynajmniej przed dorosłością Iris i jej ewentualnymi zabiegami.Oficjalnie wiemy teraz, to czego się domyślaliśmy, ale to czyni tę sprawę tylko jeszcze bardziej brutalną i okropną. Nicolas przecież wiedział, że Iris jest jego córką, nie chciał się przyznać, a teraz nagle nalegał na oficjalne badania i podaje to do publicznej wiadomości w sposób całkowicie bezosobowy bez słowa przeprosin, refleksji choćby wyrażenia zapewnienia o opiece nad córką.
OdpowiedzUsuńJeśli dodać do tego to, że próbował pozbyć się dziecka przez aborcję, to nie dziwię się już dlaczego Mihai wyczulony na punkcie moralności odebrał mu tytuł.
A najbardziej jak zawsze ucierpiało dziecko...
Okropna sprawa. Nicolas okazał się nieodpowiedzialny i myślący jedynie o sobie. Chciałam napisać mężczyzną, ale według mnie nie zasługuje na to miano.
OdpowiedzUsuńPatrząc z perspektywy czasu popieram decyzję Mihaia w kwestii pozbawienia go tytułu.
Najbardziej szkoda w całej tej sytuacji Iris, która jest niczemu winnym dzieckiem.
Ciekawe jak na całą sytuację zapatruje się Alina, ile wiedziała na początku jej znajomości z Nicolasem i jak jej wiedza zmieniała się z czasem, czy Nicolas od początku był z nią szczery.
Też mnie to zastanawia, jakkolwiek po wczorajszym komunikacie byłam prawie pewna, że od początku znała prawdę, tak teraz, po przeczytaniu Twojego komentarza, zaczynam mieć wątpliwości.. Ale z drugiej strony trudno mi uwierzyć, by nie znając prawdy i nie dopytując, nie drążąc tematu czy wreszcie (jeśli Nicolas nie wiedział, czy to jego dziecko) nie namawiając go do jak najszybszego przeprowadzenia testu DNA, zgodziła się wyjść za niego za mąż. Musiałaby być albo tak zaślepiona miłością do niego, albo zależało jej tylko na jego pozycji? tytule? sławie? żeby zgodzić się na takie życie.
UsuńW ogóle wczoraj po opublikowaniu tego komunikatu miałam takie wrażenie, że to wreszcie koniec tej afery i wszystko już wiadomo, ale dzisiaj widzę, że tak naprawdę ten komunikat i testy DNA niczego nie wyjaśniają. Nadal niewiele wiadomo, ani jak zareagowała Alina, ani tym bardziej jak faktycznie zareagował Nicolas i co zamierza począć z tą wiedzą. Po jego zachowaniu do tej pory obawiam się, że jedyne co zrobi to zgodzi się uznać Iris za swoją córkę i płacić alimenty, ale może nawet nigdy jej nie poznać... Tak się zastanawiam, czy w ogóle tak 'potulnie' będzie płacił te alimenty, czy może jednak postara się jakoś od tego wykręcić (mógłby chociażby wyjechać za granicę, chociaż nie wiem, czy to by coś dało)
To oświadczenie jest tak suche i bezosobowe jakby napisał je robot, a nie człowiek. Zwróciłam uwagę, że Nicholas napisał, że weźmie prawną odpowiedzialność za dziecko. A co ze sferą uczuciową? Brzmi to trochę jakby Nicholas zgadzał się tylko na płacenie alimentów, ale już nie na utrzymywanie kontaktów z dzieckiem. Właściwie nawet by mnie to nie zdziwiło, bo Alina pewnie się też nie zapatruje pozytywnie na żadne kontakty męża z nieślubną córką, która w końcu została poczęta, kiedy Nicholas i Alina byli już prawie od roku w związku. Nicholas pewnie nie chce jeszcze bardziej psuć tego małżeństwa niż jest już ono zepsute, więc ograniczy się do absolutnego minimum w kwestii sprawowania opieki nad Iris.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, całe oświadczenie jest tak oficjalne jakby napisał je jakiś prawnik/polityk (choć może faktycznie zostało ułożone przez rzecznika Nicolasa a nie jego samego). Wydaje mi się, że w kwestii relacji z dzieckiem cudów nie będzie, skoro do tej pory Nicolas miał gdzieś co się dzieje z dziewczynką i jej matką i uparcie zaprzeczał, że to jego dziecko, a z drugiej strony zarzekając się, że jest "mężczyzną", który bierze za siebie "odpowiedzialność, to nawet teraz, mając czarno na białym, że jest ojcem, wątpię, by w jednej chwili zmienił nastawienie i chciał nadrobić stracony czas. Chociaż naprawdę, mógłby okazać się tym odpowiedzialnym mężczyzną, za jakiego się uważa, i spróbować nawiązać jakieś relacje z córką, która przecież nie jest niczemu winna, a i tak ucierpiała i nadal będzie cierpieć najbardziej z nich wszystkich.
UsuńCo do Aliny, to w jednym z wywiadów dla Point de Vue Nicolas mówił, że ich związek zaczął się w lipcu 2015 (a przynajmniej tak zinterpretowałam tę jego wypowiedź), czyli w okresie, kiedy Nicoleta była już w ciąży. Jeśli byłoby tak jak piszesz, czyli, że byli ze sobą już od roku, to to burzyłoby całą moją teorię w tej sprawie.... :/
Problem w tym, że chyba są dwie wersje tego, kiedy się poznali. W jednym wywiadzie mówili, że w 2013, ale spotykać się ze sobą zaczęli rok później. Inna była wersja, że w 2014 się poznali, a zaczęli się spotykać w 2015. Ale odświeżyłam sobie informacje i masz absolutną rację, że był to lipiec 2015, bo zaręczyli się dokładnie w drugą rocznicę związku. Także mój błąd, przyznaję się bez bicia 😜 Te różnorakie wersje mnie zmyliły po prostu.
UsuńCo racja to racja, w każdym wywiadzie mówią trochę co innego i ktoś bardzo dociekliwy mógłby uznać, że sami sobie przeczą. Swoją drogą, teraz chyba nie będą tacy chętni do udzielania wywiadów, przypuszczając, że pierwsze pytanie jakie by padło, dotyczyłoby Iris
UsuńNajbardziej w sytuacji żal mi dziecka. Niczemu nie winne, a matka jako jedyna chyba mądra, że chciała całą sytuację dla siebie i dziecka załatwić prywatnie. Dowodzi to tylko temu, że Nicolas jest dupkiem.
OdpowiedzUsuńNie, żebym była adwokatem diabła, ale wiedząc o wielu nieslubnych dzieciach władców, ich następców i ich następców - czy decyzja Michała była adekwatna?
OdpowiedzUsuńKto będzie PO Margaricie?
Myślę, że akurat Margarita ma to w nosie. Moim zdaniem ,,słodka" ciotunia najwięcej ugrała na tej całej sytuacji. Niby wielce zgorszona brakiem moralności siostrzeńca, a w gruncie rzeczy chodziło jej wyłącznie o przejęcie królewskiej ,,fuchy" po zmarłym ojcu.
UsuńKrólewską "fuchę", jak to określasz, i tak by przejęła, niezależnie od tego, czy Nicolas zostałby pozbawiony tytułu, czy też nie. Nie zapominajmy, że na długo przed narodzinami wnuka i przyznaniem mu tytułu (bo nie miał go w chwili narodzin) król Mihai wyznaczył ją jako najstarszą córkę na swoją następczynię. Kiedy Nicolas "objąłby" stery, Margarety pewnie od dawna nie byłoby już na świecie.
UsuńFaktem faktem, że niektórzy twierdzą jednak, że była zazdrosna o popularność siostrzeńca. Nie zanosi się póki co na to, by potwierdzono, że Margareta sama "wykombinowała" to pozbycie się Nicolasa przez np. podsunięcie ojcu gotowego dokumentu do podpisu. Jakkolwiek nie wydaje się to znowu takie mało prawdopodobne, w obecnej sytuacji szczerze wątpię w taki scenariusz. Jak dla mnie powody pozbawienia Nicolasa tytułu układają się mniej więcej w logiczną całość. I nie chodzi tu bynajmniej o sam fakt posiadania nieślubnego dziecka, które, jak wszyscy doskonale wiemy, nie tylko Nicolas ma na "sumieniu", raczej o jego zachowanie w stosunku do córki i jej matki; uparte zaprzeczanie, by kiedykolwiek cokolwiek łączyło go z Nicoletą i jeszcze wcześniej namawianie ją do aborcji
Nie przesadzajmy, nie żyjemy w średniowieczu, Nicolas nie jest jedynym arystokratą mającym nieślubne dziecko,którego nie chce uznać. To jego prywatna sprawa,a od rozstrzygania kwestii spornych jest sąd. W każdym razie nie jest to powód do wykluczania z rodziny, patrząc na inne rody królewskie/książęce.
OdpowiedzUsuńMasz rację, nie żyjemy w średniowieczu, jednakże patrzymy na to z perspektywy ludzi młodych żyjących w obecnych, nowoczesnych czasach. Zupełnie inna moralność i podejście do tematu było za młodu Króla Mihaia czy jego rodziców, którzy od dziecka wpajali mu takie, a nie inne zasady. Moim zdaniem wykluczenie z rodziny nie dotyczyło bezpośrednio posiadania nieślubnego potomka, a całej reszty/ otoczki temu towarzyszącej oraz być może spraw, o których jeszcze (?) nie wiemy. Jest też opcja szantażu i silnego/ zaciętego charakteru w rodzinie. "Będziesz miał dziecko - żeń się!", "Nie zrobię tego, kocham inną.", "Jeśli nie postąpisz honorowo zostaniesz pozbawiony tytułu.", "Nie wierzę! Spróbuj jeśli potrafisz!" etc.
UsuńMyślę, że Alina wiedziała. Nie wygląda na naiwną, ślepo zapatrzoną w mężczyznę panienkę. Plotki pojawiały się przed ślubem. Podejmując tak poważną decyzję rozmawia się na wszystkie tematy, by potem nie było "niespodzianek".
Żyjemy w czasach kiedy honorowe zachowanie mniej sie szanuje niż kłamstwo, zapieranie sie i przydawanie sobie wiekszych praw z racji wysokiego urodzenia. Średniowiecze ? Och to w jakich czasach zyjemy, prosze zatem je nazwać, chetnie sie dowiem.
UsuńKażdy ma prawo żyć po swojemu i postępować zgodnie z własnym sumieniem. Od rozstrzygania kwestii spornych są sądy rodzinne. Nie tylko arystokraci nie uznają swoich dzieci, a nagonki jakoś nie ma w całym internecie. Proponuję znaleźć wzór moralności bez skazy, taki miałby prawo osądzać innych w sprawach takich jak ta-kiedy nie ma wglądu w całą sytuację--> tylko że taki nie istnieje.
UsuńŚwięte słowa. Dodam jeszcze, że życie nie jest ani białe, ani czarne. Pomiędzy tym jest wiele odcieni szarości...
UsuńDo 17:03: Nicolas zrobił po swojemu i król zrobił po swojemu. Powinniście być zadowoleni, pełna wolność.
OdpowiedzUsuń