Rodzina carska prowadziła dość monotonne życie, lata mijały, a ich rok w gruncie rzeczy przebiegał według z góry ustalonej rutyny. Każdej wiosny i początkiem jesieni rodzina carska udawała się na Krym, chroniąc się przed odwilżą nadciągającą do Carskiego Sioła. Zazwyczaj wyjazd miał miejsce w marcu, natomiast jesienna wyprawa we wrześniu, a wraz ze zbliżającą się datą wyjazdu nastrój cara wyraźnie się poprawiał. Pewnego razu, żegnając się z ministrami w marcu 1912, powiedział do nich: "Żal mi was, że musicie pozostać w tym bagnie".
sputniknews.com |
Ustalił się pewien cykliczny porządek tych dorocznych wyjazdów: w marcu następował wiosenny exodus na Krym, w maju rodzina przenosiła się do willi w Peterhofie na wybrzeżu Bałtyku, w czerwcu żeglowano cesarskim jachtem wzdłuż fiordów Finlandii, sierpień spędzali w domku myśliwskim w głębi polskiej puszczy, we wrześniu wracali na Krym, a w listopadzie rodzina zjeżdżała na zimę do Carskiego Sioła.
Fragment książki R. K. Massie "Mikołaj i Aleksandra"
Carewicz Aleksiej z oficerami w wagonie jadalnym - pinterest |
Nawet w czasie podróży zachowywano rosyjski zwyczaj częstowania się na stojąco kawiorem, zimnym łososiem, sardynkami, językiem renifera, kiełbaskami, marynowanymi grzybkami, rzodkiewką, wędzonym śledziem, ogórkiem w plastrach itp. W czasie obiadu Mikołaj zasiadał zawsze pośrodku długiego stołu z cókami po bokach, podczas gdy hrabia Fredericks i inni dworscy dostojniacy zajmowali miejsca naprzeciw. Caryca, z rzadkimi wyjątkami, jadała samotnie lub w towarzystwie Aleksieja.
Fragment książki R. K. Massie "Mikołaj i Aleksandra"
theromanovfamily.com |
Carska rodzina w swoim pociągu w drodze na Krym, 1913 - pinterest |
Mimo wszystko takie rodzinne wyprawy carskim pociągiem bywały monotonne i długie, więc pasażerom szybko zaczynała doskwierać nuda. Odległość między Petersburgiem a Liwadią na Krymie była tak spora, że podróż zajmowała zazwyczaj dwie noce i dzień. Jeśli dodać do tego upały skutkujące nagrzewaniem się metalowych wagonów można zrozumieć, jak męczące musiało to być dla carskiej rodziny.
theromanovfamily.com |
Pewnego razu, kiedy pociąg zatrzymał się na wysokim wzniesieniu, dzieci wyciągnęły z kredensu duże, srebrne tace i jak na sankach zaczęły zjeżdżać po piaszczystym zboczu. Po obiedzie, w obecności Mikołaja i jego żony, carski adiutant, generał Strukow, krzyknął do dzieci, że prześcignie je zjeżdżając na nogach na sam dół. Ubrany w galowy mundur, ze wstęgą Aleksandra Newskiego na ramieniu i wysadzaną diamentami szablą paradną w dłoni, generał rzucił się w dół wzniesienia. Zjechał może sześć metrów, ugrzązł po kolana w błocie i z galanterią pomachał roześmianym dzieciom sunącym obok na srebrnych tacach.
Fragment książki R. K. Massie "Mikołaj i Aleksandra"
Caryca Aleksandra z Aleksym i wielka księżna Olga - pinterest |
"Standart" - wikipedia.org |
Dni na jachcie, jak większość dni w roku rodziny imperatora Rosji, miały swój niemal rytualny przebieg. Mikołaj uciekał zazwyczaj z jachtu i wyprawiał się do fińskich lasów na długie spacery - rankiem sam, później w wyprawach towarzyszyły mu dzieci, z którymi aż do popołudniowej herbaty zbierał grzyby, owoce leśne, kwiaty albo muszelki na plaży. Czasem, gdy "Standart" zacumował akurat przy jakiejś wiejskiej posiadłości, Mikołaj przychodził do jej właściciela i grzecznie pytał na przykład, czy mógłby zagrać sobie w tenisa. Niestety, nawet na wakacjach na morzu car nie przestawał być carem i wciąż codziennie odbierał raporty i dokumenty ze stolicy. Nie przyjmował jednak na pokładzie ministrów, którym stanowczo zakazał wizyt podczas rejsów.
Car Mikołaj spaceruje po fińskim wybrzeżu - rferl.org |
Z kolei caryca Aleksandra, która często skarżyła się na dokuczającą jej rwę kulszową, rzadko w czasie rejsów schodziła na ląd. Dnie spędzała na pokładzie, szyjąc, pisząc listy, grając na pianinie czy podziwiając piękne widoki. Gdy jej córki podrosły, na zmianę zostawały z matką na jachcie i dotrzymywały jej towarzystwa, gdy reszta rodziny zabawiała się w lesie bądź na plaży; w późniejszym okresie dołączyła do nich także Anna Wyrubowa, jedna z niewielu bliskich przyjaciółek Aleksandry jako carycy.
Carska rodzina na pokładzie, 1910 - telegraph.co.uk |
Herbata stanowiła wesołą kontynuację dnia. Rodzina ponownie zbierała się razem, odpoczywając od letnich upałów, rozmawiając, śmiejąc się i delektując popołudniowym posiłkiem, czemu często towarzyszyła muzyka w wykonaniu orkiestry. Stanowiło to też świetną okazję do rodzinnych spotkań, do których czasami o tej porze dochodziło, zwłaszcza krewnych Mikołaja. Anna Wyrubowa wspominała, że pewnego razu wizytę na "Standarcie" złożyła matka cara, caryca-wdowa Maria Fiodorowna, która także akurat odbywała rejs innym carskim jachtem. Poza nią, jacht gościł prawie wszystkie ówczesne głowy europejskich państw, na czele z ostatnim Cesarzem Niemiec, Wilhelmem II, który był ponoć o niego zazdrosny. Sam posiadał podobny jacht, ale znacznie mniejszy, więc, jak powiedział kiedyś do Mikołaja przy okazji spotkania: "byłby szczęśliwy, gdyby otrzymał go w prezencie".
loveisspeed.blogspot.com |
Zachody słońca stanowiły ulubioną porę dnia Aleksandry. Siadała wtedy na górnym pokładzie i obserwowała niesamowity spektakl odbywający się każdego dnia, za każdym razem mający inną postać, wsłuchując się jednocześnie w odgłosy fal odbijających się od jachtu, latających nad wodą mew czy śpiewających prawosławne hymny marynarzy. Mikołaj jako mężczyzna nie miał aż tak romantycznej natury i nie widział w zachodach słońca nic ciekawego. W tym czasie grał w bilard albo palił, natomiast caryca późnym wieczorem szyła jeszcze przy świetle lampy. Rodzina dość szybko kładła się spać, bo gdy o dwudziestej trzeciej podawano w salonie wieczorną herbatę, zazwyczaj był on już pusty.
Jednak nawet imperatora Rosji przebywającego na urlopie nie omijały kłopoty stanowiące odmianę dla monotonnej codzienności, niestety nieraz niezbyt przyjemne. Jeden z rejsów w 1907 dla rodziny mógł się okazać tragiczny w skutkach, ponieważ jacht uległ wypadkowi nieopodal portu Hanko, tak poważnemu, że obawiano się zatonięcia. Według wspomnień Anny Wyrubowej:
Siedzieliśmy na pokładzie przy herbacie, grała orkiestra, a morze było idealnie spokojne, gdy nagle doznaliśmy strasznego szoku, bo jacht zatrząsł się od dziobu aż po rufę, serwis do herbaty zaś roztrzaskał się o pokład. W panice zerwaliśmy się na równe nogi, a jacht przechylił się na prawą burtę. Na pokładach natychmiast zaroiło się od marynarzy, którzy wykonywali ostre rozkazy kapitana i pomagali świcie zapewnić bezpieczeństwo kobietom i dzieciom.
Fragment książki H. Rappaport "Cztery siostry. Utracony świat ostatnich księżniczek z rodu Romanowów"
Car Mikołaj na pokładzie "Standarta" - yachtstandart.com |
Zarządzono natychmiastową ewakuację, jednak ku przerażeniu carskiej pary nigdzie nie było trzyletniego carewicza, który jeszcze chwilę wcześniej bawił się z okrętowymi kotami. Na szczęście, równie szybko się odnalazł, okazało się, że tuż po zderzeniu ze skałami jego opiekun Derewienko zabrał go na dziób. Caryca z Anną Wyrubową w pośpiechu wbiegły jeszcze do kabiny Aleksandry, wyjęły stamtąd biżuterię, ikony czy kosztowne pamiątki i zawinęły w pakunki ze ściągniętych z łóżek prześcieradeł. Car zabrał dokumenty państwowe, po czym nadzorował opuszczanie łodzi ratunkowych, sam zostając na jachcie do ostatniej chwili, sprawdzając poziom zanurzenia i obliczając czas pozostały do całkowitego zatonięcia. Szczęśliwie, uszkodzenie nie okazało się na tyle poważne, "Standarta" zdołano później naprawić. Carska rodzina wraz z załogą spędziła noc na krążowniku "Azja", a na następny dzień przeniosła się na inny carski jacht.
Po raz ostatni rodzina spędzała tu wakacje w 1914, na pokładzie jachtu doszła ich wieść o zamordowaniu Franciszka Ferdynanda w Sarajewie, która - według wspomnień towarzyszącej im wówczas baronowej Buxhoeveden - zrobiła na nich "piorunujące wrażenie", choć początkowo nikt nie przypuszczał, by pociągnęło to za sobą poważniejsze konsekwencje. Co się później działo ze "Standartem"? Po upadku Romanowów jacht zaczął służyć marynarce wojennej, wiązało się to ze zmianą nazwy: początkowo nazwano go "18 marta", później przemianowano na "Marti". Podczas II wojny światowej służył na Bałtyku, stawiając miny wzdłuż wybrzeża. Po wojnie w 1957 zaczęto używać go jako statka szkoleniowego i pełnił tę rolę do 1963, kiedy to został złomowany w Estonii.
Miniatura jachtu we wnętrzu jednego z wielkanocnych jaj Fabergé, prezent dla carycy Aleksandry w 1909 - yachtstandart.com |
Z kolei carski pociąg, będący świadkiem abdykacji cara Mikołaja w marcu 1917, przekazano Muzeum w Peterhofie i postawiono w Parku Alexandria. W pobliżu pociągu wkróce zbudowano platformę i dwa drewniane budynki poświęcone historii pociągu i szczegółom abdykacji cara. W czasie II wojny światowej wagony zostały zniszczone, ale ocalała część umieszczonych w nich obiektów.
Źródło: Robert K. Massie "Mikołaj i Aleksandra", Helen Rappaport "Cztery siostry. Utracony świat ostatnich księżniczek z rodu Romanowów", wikipedia.org
****
Wyniki ostatniej ankiety:
Miejsce 3.
Stylizacja nr 1 i nr 4 - 7/46 głosów, 15,2%
Miejsce 2.
Stylizacja nr 3 - 12/46 głosów, 26,1%
Miejsce 1., Stylizacja miesiąca:
Stylizacja nr 2 - 20/46 głosów, 43,5%
Podróżowanie takim jachtem lub pociągiem- domem musiało być niezwykle zajmujące dla dzieci,choć pewnie dorośli dużo gorzej znosili podróże.Ale dla dzieci była to przygoda i odejście od rutyny.
OdpowiedzUsuńCzy to prawda że książę Aleksander że Szwecji będzie wizytował swoją wyspe? A czy Oscar też czy na razie nic nie wiadomo bo Nicolas ma trzy lat i jeszcze swojej nie wizytował
OdpowiedzUsuńAlexander tak, 23 sierpnia, co do Oscara i Nicolasa nie wiadomo
UsuńKsięstwo, nie wyspę ;)
Usuń