wtorek, 19 lutego 2019

"Kiedy Alina schodziła, zamarłem na kilka sekund z podekscytowania" - pierwszy wywiad Nicolasa i Aliny po ślubie


Przed Wami pierwszy po wrześniowym ślubie w Sinaia wywiad z byłym księciem Nicolasem i Aliną Medforth-Mills dla serwisu life.ro opublikowanym w grudniu ubiegłego roku, w którym zdradzają szczegóły romantycznych oświadczyn i królewskiego ślubu oraz opowiadają o pierwszym spotkaniu, ostatnim królu Rumunii i relacjach z rodziną królewską.

Alina i Nicolas z Rumunii - life.ro



Alina Binder i Nicolas z Rumunii stali się mężem i żoną trzy miesiące temu, kiedy cały kraj duchowo uczestniczył w pierwszym książęcym ślubie, jaki Rumunia miała 87 lat po ślubie księżniczki Ileany.

W pierwszym wywiadzie po wielkim wydarzeniu Alina i Nicolas z Rumunii opowiadają o magicznych momentach, emocjach, symbolicznych wiadomościach i momencie, w którym przyjdzie spodziewany spadkobierca.

Jak rozpoczęłaby się historia księcia i księżniczki, którą opowiedzielibyście wnukom?

Alina z Rumunii: Być może zaczęłaby się od prośby o małżeństwo. (śmiech)

Książę Nicolas z Rumunii: Postanowiłem spytać ją o małżeństwo trochę inaczej niż się spodziewała. To znaczy, najpierw poprosiłem o błogosławieństwo jej rodziców.

Byliśmy w Rumunii, na krótki czas przyjechałem z Anglii, gdzie wtedy mieszkałem. Alina wyszła na miasto, a ja, w domu, zacząłem temat, z dużą ilością emocji, i poprosiłem o błogosławieństwo rodziców. Byli szczęśliwi i podekscytowani, zarówno rodzice, jak i brat Aliny.

Potem było wyzwanie, aby znaleźć odpowiedni pierścionek. Kiedy wybieram biżuterię, rok może być niewystarczający, by znaleźć coś według mojego upodobania.

Bardzo pomogła mi ostatnia rocznica ze specjalnym prezentem: parą kolczyków z szafirami, które miałem przez wiele lat odkąd pojechałem na Sri Lankę. I ten prezent, czułem, że ona go uwielbia. Tak więc wszystko, co zrobiłem, to kontynuowałem z pierścionkiem zaręczynowym. Przyznaję jednak, że najbardziej skomplikowaną rzeczą było znalezienie szafiru w tym samym kolorze co kolczyki. To było trudne, ale zrobiłem to. I wszystkie te plany, zmartwienia miałem bez żadnych podejrzeń Aliny.

Zdjęcie pierścionka zaręczynowego - life.ro

Alina z Rumunii: Niezwykłe, bo zazwyczaj nie przegapiam takich rzeczy. Miałam, rzeczywiście, bardzo pracowity okres w biurze, nie miałam czasu, aby myśleć o poruszeniu wokół i zdać sobie sprawę, że coś planował.

Książę Nicolas z Rumunii: Użyłem kontekstu rocznicy dwóch lat związku. Tak więc pewnego dnia ogłosiłem jej: "Jutro wyjeżdżamy, zabiorę cię prosto z biura i udajemy się do miejsca-niespodzianki". Oczywiście była przytłoczona pytaniami, ale nie podałem jej żadnych szczegółów. "Dowiesz się, jak dojedziemy!", powiedziałem jej.

Myślę, że godzinę z czymś ciągle pytała mnie, dokąd zmierzamy, jak długo będziemy jechać, co tam będziemy robić. W pewnym momencie wyciągnęła mapę, próbując odgadnąć cel podróży przez kierunek, w którym jechaliśmy. Bez szans, oczywiście. (śmiech)

Alina z Rumunii: Przyszłam po ciężkim dniu w biurze, więc w pewnym momencie przestałam pytać. Wiedziałam, że jedziemy świętować i podejrzewałam, że coś się dzieje. Ale nie miałam najmniejszego pojęcia o rzeczywistym planie.

Książę Nicolas z Rumunii: Miejsce, do którego mieliśmy się dostać, to najpiękniejszy region, jaki, myślę, ma Anglia, Kornwalia. To nie był pierwszy raz, kiedy byłem tam z Aliną. Rok wcześniej spędziliśmy kilka dni w tym samym pięknym krajobrazie. To moje ulubione miejsce na ziemi: spokojne, samotne, z pięknymi plażami.

Dotarliśmy cztery, pięć godzin później. Byłem głodny i bardzo zmęczony. Ale hotel czekał z pokojem pełnym kwiatów. Co więcej, na karcie [Alina] została podpisana jak 'Miss de Roumanie', ponieważ nazwisko brzmi 'de Roumanie'.

Alina z Rumunii: Widziałam kartę, ale myślałam, że to po prostu zabawna pomyłka. Nawet nie wiedziałam, co on robił.

Myślę, że w rzeczywistości spodziewałam się, że najpierw porozmawiamy o małżeństwie i dopiero później otrzymam prośbę. Rozmawiamy o wszystkim bardzo otwarcie i wydawało mi się naturalne, by porozmawiać o tym. Ale było o wiele lepiej. (śmiech)

Książę Nicolas z Rumunii: Zaproponowałem, żeby obudzić się przed wschodem słońca i pójść na plażę. Włączyłem budzik, miałem specjalnie przygotowaną butelkę szampana i pierścionek, praktycznie wszystko działało.

Alina z Rumunii: Myślę, że było około czwartej trzydzieści, piątej rano, kiedy wstaliśmy. Nadal byłam śpiąca. Ale przyznaję, że wschód słońca był tam wspaniały: nierzeczywiste, magiczne, różowe światło. Oczarował mnie.

Książę Nicolas z Rumunii: Zacząłem pisać na piasku, ale Alina była zajęta robieniem zdjęć.(śmiech)

Alina z Rumunii: Zaczął pisać "Kocham Cię" i zostawiłam go w spokoju. Poza tym, niebo było absolutnie wspaniałe.

Ale kiedy odwróciłam się i zobaczyłam go na kolanach obok mnie, z wyciągnięta ręką i wspaniałym pierścionkiem przede mną, zabrakło mi tchu. Na piasku napisał "Kocham Cię. Wyjdź za mnie!

To był szok, zaczęłam płakać i myślę, że to był najpiękniejszy moment, którego mogliśmy doczekać.

life.ro

Jeśli cofniemy się w czasie, jak się poznaliście?

Alina z Rumunii: Powinniśmy się cofnąć do 2012 lub 2013. Pracowałam w Niemczech, ale miałam też projekty w kraju. I jakoś dotarło do moich uszu, że wnuk króla Mihaia wrócił do Rumunii i robił piękne rzeczy dla kraju, angażując się w projekty z młodymi ludźmi i będąc niezwykle aktywny społecznie.

Znałam Dwór Królewski, rodzinę królewską, ale wiedziałam, że robią niedużo dla młodych osób.

W pewnym momencie usłyszałam, że książę organizuje wycieczkę rowerową i postanowiłam się zaangażować. Uwielbiałam jeździć na rowerze, miałam wiele pomysłów, jak mogę pomóc młodym ludziom, moja mama jest nauczycielką, więc zawsze miałam styczność z edukacją czy projektami młodzieżowymi. Ponadto, zaczęłam robić magisterkę z europejskiej integracji w Bukareszcie na SNSPA [National University of Political Studies and Public Administration - wszystkie przyp. Blue Blood], więc musiałam spędzać w kraju więcej czasu.

Spotkaliśmy się na tej wycieczce rowerowej i łatwo nawiązaliśmy trwałą przyjaźń, i myślę, że to miało największe znaczenie.

Co Was łączy?

Książę Nicolas z Rumunii: Mamy wspólne pasje: naturę, przygodę, sport.

Alina z Rumunii: I czuję, że jesteśmy bardzo podobni pod wieloma względami: charakteru, natury.

Kiedy poznałam go lepiej, uświadomiłam sobie, że jest mi bliski, że mamy ze sobą wiele wspólnego. Później poczułam, że znalazłam moją parę.

Jak wyglądała magiczna chwila, kiedy uświadomiliście sobie, że to jest właśnie ta osoba?

Książę Nicolas z Rumunii: Zdałem sobie z tego sprawę, kiedy udało nam się pokonać razem trasę Transfăgărășan na rowerach. Zorganizowałem tę podróż z kolegami i przyjaciółmi i zaprosiłem Alinę. Wtedy, tamtego dnia, uświadomiłem sobie, że jeśli będziemy kontynuować drogę, którą zaczęliśmy, wybierzemy [siebie nawzajem]. Odkryłem w niej wyrafinowanie, kobiecość i skromność, z jakimi spotykasz się dość rzadko w dzisiejszych czasach.

2015. Na trasie Transfăgărășan - life.ro

Alina z Rumunii: Dla mnie trasa była wielkim wyzwaniem, ponieważ przez długi czas nie jeździłam na rowerze.

Byłam u kresu mocy, a on był tam, obok mnie, zachęcał mnie, to było nawet wsparcie tego dnia, kiedy przekroczyłam wszystkie moje granice. I jakoś, z grupy 10-12 osób bardzo dobrze wyszkolonych, byliśmy pierwsi.

A kiedy lepiej zastanowiłam się, co mnie zmobilizowało, co chciałam udowodnić, uświadomiłam sobie, że z nim mogę zrobić niemal wszystko.

Jakie przeszkody, które wzmocniły Wasz związek, pokonaliście?

Alina z Rumunii: Przeżyliśmy trudniejsze momenty i myślę, że to pokazało nam, że możemy się wspierać, cokolwiek się stanie.

Książę Nicolas z Rumunii: Związek został poddani próbie, a my się oparliśmy. Nie sądzę, by był sekret udanego związku, ale komunikacja jest kluczem, wspólne pasje to kolejny klucz.

Mieć coś wspólnego z człowiekiem, który jest obok ciebie, to niezwykle ważne i pomocne. I liczy się cierpliwość. Związku nie można budować z dnia na dzień ani nie można się spieszyć. Musisz być cierpliwy, próbować zrozumieć, mówić, słuchać.

Alina powiedziała "tak" pewnego poranka o wschodzie słońca. Co się stało później?

Książę Nicolas z Rumunii: Życie toczyło się dalej (śmiech).

Przyszłość dla nas zawsze oznaczała Rumunię. Zaczęliśmy przyjeżdżać tutaj coraz częściej i częściej. Ale chcieliśmy sięgnąć po inny status, jako małżeństwo. Tak więc zorganizowaliśmy ślub i pobraliśmy się w Anglii w bardzo intymnej ceremonii 6 października zeszłego roku, u boku najbliższych członków rodziny: rodziców i brata Aliny, Mihaia; mojej siostry Kariny, moich przyjaciół, przyjaciół Aliny i późniejszych nowożeńców: Alexandry Butculescu-Filitti i Constantina Filitti. Oni są nadzwyczajnymi osobami, które dołączyły do nas od samego początku i od których wiele musimy się nauczyć.

Alina z Rumunii: To był ślub w sekrecie, jak powiedzieliśmy.

Książę Nicolas z Rumunii: Prasa na pogrzebie mojego dziadka, Króla Mihai'a, kiedy pojawiliśmy się na liście protokolarnej jako Pan i Pani z Rumunii (rum. de Roumanie), podała, że nasz status cywilny uległ zmianie. Tak wyszedł na jaw news o naszym sekretnym ślubie.

Porozmawiajmy trochę o pogrzebie i śmierci Króla. Jakie to miało dla Was znacznie?

Książę Nicolas z Rumunii: To był dla mnie szok. Bardzo trudno było mi to zaakceptować. Straciłem nie tylko dziadka, ale także bardzo ważną osobę w moim życiu.

Rumunia straciła nadzwyczajnego człowieka, który napisał historię, lidera i wyjątkową postać. Jako człowiek był bardzo skromny, inteligentny, ciepły, szanował człowieka przed swoim stanowiskiem i zawsze poszukiwał dobra kraju i ludzi.

A w dniach pogrzebu robił to, co zawsze: gromadził Rumunów, jednoczył Rumunię. A ludzie słuchali jego wołania.

Przez jeden dzień żyłem w monarchii.

W jaki sposób ta idea przenosi się na rodzinę: widzieć dobro narodu przed własnym dobrostanem?

Książę Nicolas z Rumunii: Zawsze rozmawialiśmy o rodzinie, o monarchii, o tym, co próbowali, a czego nie mogli zrobić.

Dziadek zawsze opowiadał, jakie intencje miał przy każdej decyzji, którą podejmował w tych latach po zakończeniu wojny światowej.

On był liderem i mówił nam to: lider musi stawiać ludzi na pierwszym miejscu. Jeśli nie dbasz o ludzi, nic nie masz. I to zawsze robił.

Jakie jest Twoje najdroższe wspomnienie z Królem?

Książę Nicolas z Rumunii: Jest wiele bardzo osobistych wspomnień, inne mogą zostać opowiedziane. Było wiele nadzwyczajnych momentów z nim. Jeśli były poważne, zabawne albo trudne, były mniej ważne. Ważne było tylko to, aby być z nim.

Mały książę wraz z Królem Mihai'em - life.ro

Pamiętam jedno dobre. Wyjechał swoim jeepem, otrzymanym od Generała Pattersona, i w pewnym momencie zatrzymał go i powiedział: "Twoja kolej!". Zawsze o tym marzyłem. To wiele dla mnie znaczyło, zwłaszcza dlatego, że nikomu nie pozwalał prowadzić swojego samochodu, a tym bardziej jeepa.

Myślę, że przez dwa tygodnie siedziałem z uśmiechem na ustach.

Po prostu, życie obok niego było świetne. Był niezwykłym człowiekiem.

Alina z Rumunii: Pogrzeby były historycznym momentem, które pokazywały siłę, z jaką władca prowadzi swój lud. A dla mnie znaczyły jeszcze więcej, ponieważ byłam tam z moim mężem. To był moment wyjątkowej, ciężkiej spójności, ale czułam, że jestem obok niego i wspieram go poza słowami.

Czy kiedykolwiek myślałeś o pomyśle, że nie mógłbyś tam być?

Książę Nicolas z Rumunii: Nic nie mogłoby powstrzymać mnie od bycia tam. Wziąłbym udział w każdym przypadku.

Alina z Rumunii: Byliśmy małżeństwem, więc to było normalne, by pójść razem. Jesteśmy rodziną, on potrzebuje wsparcia, kogoś, kto byłby z nim.

Jak poradziłeś sobie z Rodziną Królewską?

Książę Nicolas z Rumunii: Wszystko poszło zgodnie ze zwyczajem. Zapowiedzieliśmy, że się pojawimy i tam byłem.

Alina z Rumunii: To nie była bardzo długotrwała interakcja: protokół, tak bardzo, jak to możliwe.

Czy ta relacja się zmieni?

Książę Nicolas z Rumunii: Jeśli będą chcieli, tak. Wyciągnęliśmy do nich rękę kilka razy, jesteśmy rodziną ponad wszystko. Poprosiłem ich nawet o bycie rodzicami duchowymi [świadkami na ślubie], ale nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. To wszystko, co możemy zrobić. Ale nie próbujemy nalegać, chcemy relacji tak długo, jak moja rodzina i ja rozmawiamy o [różnych] rzeczach, to normalne, że możemy mieć inne [poglądy?]. Wierzymy bardzo mocno w rodzinę i szanujemy ją.

Alina, jeśli mówimy o osobach, które Cię ukształtowały, co byś powiedziała?

Alina z Rumunii: Myślę, że ojcu zawdzięczam swoje ukształtowanie jako człowieka. Dzięki niemu zbliżyłam się do lotnictwa. Był pilotem, ale był także obecnym i zaangażowanym ojcem. I wiedział, jak utrzymać nas w zjednoczonej rodzinie.

Leciałam z tatą i moim młodszym bratem, zawsze i wszędzie. Uwielbialiśmy to. Później wracaliśmy do domu i wyobrażaliśmy sobie, że jesteśmy w kokpicie i mamy swoje własne przyciski.

Moja mama nauczyła mnie dobroci i obowiązku pomagania innym, stawiania na rodzinę i edukację. Jako nauczycielka, poświęcała się swoim uczniom i stanowiła dla mnie wzór. Tak zrozumiałam, jak istotne jest, aby od najmłodszych lat poświęcać uwagę dzieciom. I zainspirowała mnie także do zaangażowania się w projekty poświęcone dzieciom.

I dodałabym tutaj moją babcię ze strony taty, mozaikę pochodzenia. Dorastałam z nią w domu, a ona przekazała nam niemieckie wykształcenie: uczciwość, pracowitość, punktualność. Uwielbiałam otrzymywać te wartości i wydaje mi się, że miałam szczęście, że dorastałam w ten sposób.

Myślę, że od tego zaczęły się moje rodzinne wartości, od rzeczy, które robisz, gdy jesteś mały, które trzymasz i przekazujesz dalej.

Ślub, wydarzenie książęce. Jak o tym myśleliście?

Książę Nicolas z Rumunii: To był nasz ślub i chcieliśmy, by był powiązany z miejscem i kościołem, w którym czujemy się dobrze. Wiedzieliśmy, że będziemy mieć długą listę gości, a to samo w sobie oznacza wyzwanie: przyjęcie, zakwaterowanie, kościół tak blisko, jak to możliwe, dla każdego.

Sinaia było dla nas obojga pierwszym i najlepszym wyborem: dla mnie i dla rodziny. Poza tym, jest historycznie ważnym miejscem, z którego pochodzi rodzina.

Książęcy ślub. Sinaia. Wrzesień 2018 - life.ro

Alina z Rumunii: Pomysł był taki, że to miała być uroczystość z płynnym przepływem, nie chcieliśmy źródła stresu dla nas, dla naszych gości przybyłych z daleka lub bliska. Poza wszystkimi szczegółami, tu można zobaczyć, że Rumunia miała Króla i Królową, i jest miastem historycznym.

Książę Nicolas z Rumunii: To było wyzwanie dla nas i dla tych, którzy organizowali ślub. Zwłaszcza, że w Rumunii nie wydarzyło się nic takiego.

Zachowaliśmy etykietę, dress code, który przestrzegaliśmy: dla mężczyzn był to morning coat, dla kobiet kapelusz lub ozdoba do włosów. A wieczorem, wieczorny strój i white tie. I wszyscy uszanowali etykietę.

Alina z Rumunii: Rzeczywiście, cieszyli się tym momentem właśnie dlatego, że to nie jest zwyczajna rzecz. Poczynili pewne wysiłki, za które jesteśmy wdzięczni, ale wiemy, że to była radość dla wszystkich.

Ślub był jak z bajki. Pozostanie w ludzkiej pamięci jako książęcy ślub.

Książę Nicolas z Rumunii: Co więcej, przywróciłem ważną tradycję dla mojej rodziny, Junii Brașovului [to grupa jeźdźców konnych, obecnie pełniących funkcję ceremonialną, którzy każdego roku jeżdżą ulicami Braszowa] jechali z kościoła do Kasyna, tak jak w 1931, kiedy księżniczka Ileana wyszła za mąż. I myślę, że to pomogło tej bajce.

Jak wybrałaś sukienkę? Jaką wiadomość chciałaś przesłać?

Alina z Rumunii: Naszkicowałam ją zanim znalazłam projektanta, który by ją zrobił. A przesłanie, które z nią idzie, jest jak ja: prosta sukienka, właśnie taka jak ja. Lubię proste życie bez zbędnego obciążenia.

Ale są tam subtelne przesłania, które mi się podobały, haft, który chciałam, by został wykonany ręcznie i coś znaczył: był inspirowany tradycyjnym rumuńskim strojem ludowym mojej babci, a motyw sukni został odtworzony na jej fartuchu.

life.ro

Taniec młodej pary? Czy to był najbardziej magiczny moment ślubu?

Książę Nicolas z Rumunii: Był, mimo że w ogóle nie lubię tańczyć. Ale w dniu ślubu to było magiczne. Byłem bardzo szczęśliwy. Oglądam nagrania [z wesela] i nie mogę uwierzyć, że tam jestem.

Alina z Rumunii: A piosenka, którą wybrałam dość łatwo, ponieważ pasowała do miejsca, do nas, do wszystkiego; to walc, nie wybrałabym niczego innego.

Co było najbardziej niezapomnianym momentem?

Książę Nicolas z Rumunii: Powiedziałbym, że ogólnie byłem bardzo spokojny. Ale jakieś dwie godziny zanim zobaczyłem Alinę, zaczęły się emocje. A kiedy nadeszła, to była ta magiczna chwila.

Zamarłem na kilka sekund. Później nabożeństwo i wszystko, co po nim nastąpiło, wydawało się zbyt krótkie, nie chciałem kończyć.

Alina z Rumunii: Dla mnie ceremonia religijna była bardzo ważna. To była święta chwila błogosławieństwa. A kiedy wyszłam z kościoła i zobaczyłam tłum ludzi czekających spokojnie na trawniku, to było niesamowite. Tyle osób, które cieszyły się razem z nami. Tak wiele szczęścia trudno jest [z czymś] porównać.

life.ro

Najbardziej oczekiwaną wiadomością po ślubie jest niewątpliwie ta związana z dziedzicem. Jakie są Wasze oczekiwania?

Alina z Rumunii: Oczywiście chcemy dziecka. Ale nie możemy i nie chcielibyśmy planować wszystkiego z niemiecką dokładnością. To jest odpowiedzialność, naturalny krok, ale wszystko dzieje się w swoim czasie. Teraz cieszymy się życiem we dwoje i tym, co się nam przydarza.

Jeśli podniesiemy nieco kurtynę, jak wygląda dzień w życiu księcia i księżniczki?

Książę Nicolas z Rumunii: Nie każdy dzień jest taki sam. Jeden może być obciążony e-mailami i planowaniem, inny wydarzeniami charytatywnymi lub cywilnymi wyjściami. Inne dni oznaczają wizyty w szkołach lub po prostu pracę domową. Faktem jest, że żaden nie przypomina innego.

life.ro

Alina z Rumunii: W Anglii miałam pracę, chodziłam do biura od rana do nocy, teraz jesteśmy tutaj, zajmujemy się biznesem, który mamy razem i poświęcamy dużo czasu działaniom obywatelskim, które, jak wybraliśmy, obejmują: dzieci, środowisko i inne kampanie społeczne. Myślę, że to jedyny szczegół, który robi różnicę: poświęcamy więcej czasu niż wcześniej na ważne wydarzenia dla kultury, edukacji i młodych osób.

KONIEC


Wywiad dla serwisu life.ro, przeprowadzony przez Monicę Tănase, 25 grudnia 2018. Link do wersji oryginalnej

3 komentarze:

  1. Bardzo obszerny i bardzo szczegółowy wywiad.Przyjemnie oczywiście czytać takie romantyczne historie,ale dziwię się trochę,że aż tyle zdecydowali się ujawnić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy wywiad świetnie się czytało

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny wywiad tylko taki wyidealizowany.

    OdpowiedzUsuń

Publikując komentarz zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych, takich jak nazwa użytkownika czy adres e-mail, zgodnie z rozporządzeniem art. 6 ust. 1 lit. a RODO. Dane te są przetwarzane w celu opublikowania komentarza na blogu oraz do celów statystycznych.