środa, 26 września 2018

O królu Mihai, zaręczynach i ślubie - wywiad Nicolasa i Aliny


W oczekiwaniu na zbliżający się ślub Nicolasa i Aliny mamy dla Was dzisiaj wywiad pary dla Point de Vue sprzed kilku miesięcy, przeprowadzony jeszcze w okresie medialnego szumu wokół śmierci króla Mihaia i odległej wizji ślubu jego wnuka.

Nicolas i Alina pobrali się cywilnie w październiku zeszłego roku. Po kilku latach w Anglii, para mieszka obecnie w Bukareszcie. Okazja do powrotu do niezgody, która wciąż panuje w rodzinie królewskiej, ale zwłaszcza do przemyślenia bogatych przyszłych projektów w służbie ich krajowi.


David Nivière / Point de Vue


Ostatnim razem, gdy się spotkaliśmy, byłeś na pogrzebie dziadka, króla Mihaia z Rumunii, tutaj, w Bukareszcie. Jak doświadczyłeś tych dni narodowej żałoby?

NICOLAS: Były nadzwyczajne. Myślę, że Rumunia nagle uświadomiła sobie, co mój dziadek zrobil dla ich historii. Opinie, wspomnienia i emocje, które wszyscy wtedy mieli, nagle stały się bardzo konkretne. Tak jakby kraj znowu ożył. Niektórzy ludzie stali w kolejkach o godzinie jedenastej, aby oddać ostatni hołd. Dla mnie to był oczywiście bolesny moment, o wiele bardziej ponieważ nie mogłem go pożegnać.

Kiedy po raz ostatni go widziałeś?

NICOLAS: To było we wrześniu 2015, tuż po decyzji usunięcia mnie z linii sukcesji (w sierpniu 2015 król Mihai w oświadczeniu pozbawił swojego wnuka tytułu Jego Królewskiej Wysokości, red.). Jak na 94-letniego mężczyznę, był w stabilnym stanie. Nie zdawał sobie sprawy, co wydarzyło się miesiąc wcześniej, w sierpniu. Zapytał mnie o sytuację w Rumunii [król Mihai ostatnie lata życia spędził w Szwajcarii - wszystkie przypisy Blue Blood], projekty, nad którymi pracowałem i rozmawialiśmy o naszych wspólnych pasjach: samochodach, lotnictwie...

Zbiory prywatne / Point de Vue

Spędziłeś z nim wiele czasu jako dziecko. Jakie masz wspomnienia?

NICOLAS: Spędzałem prawie wszystkie swoje wakacje, a także Święta Bożego Narodzenia, w domu moich dziadków ze strony matki. Z moją babcią łowiliśmy ryby, graliśmy w golfa i uwielbialiśmy wybierać się po przygody, nie wiedząc, dokąd nas wiatr poprowadzi. Z moim dziadkiem spędzałem mnóstwo czasu w jego garażu, oglądając go naprawiającego swoje jeepy. Reperował silniki, a czasami nawet własnoręcznie wykonywał niektóre części! Kiedy to robił, tłumaczył mi działanie tych maszyn i to, jak te części zostały zaprojektowane. Mogłem godzinami siedzieć i słuchać go, jak opowiadał o Rumunii, jej mieszkańcach i oczywiście jej historii. Tak poznałem ten kraj: przez głos moich dziadków, którzy opisywali tych ludzi, wsie, miasta, architekturę, kulturę. Przechowuję więc jasny obraz mężczyzny lubiącego wspomnienia, który żartował i bawił się ze swoimi wnukami.

Pani, jak doświadczyłaś narodowej żałoby po królu Mihai jako żona Nicolasa, ale również jako Rumunka?

ALINA: To były wyjątkowe dni i myślę, że unikatowy moment w historii naszego kraju. Z mojej strony byłam przytłoczona uczuciem ujrzenia tylu ludzi na ulicach, zwłaszcza ludzi w każdym wieku, dzieci, dorosłych i starszych. Szczególnie dla mojego pokolenia - właśnie skończyłam 30 lat - to było elektryzujące.

NICOLAS: W czasach komunizmu chcieli wymazać wszystko, co zrobiły wyższe klasy społeczeństwa.

ALINA: Po prostu wydarli strony tego rozdziału z książek historycznych. Wraz z pogrzebem, które wzbudziło olbrzymie zainteresowanie mediów, mogliśmy ponownie przeczytać wywiady króla, odkryć historię jego życia. To było uczucie smutku i nostalgii, ponieważ wiedzieliśmy, że możemy nigdy nie znaleźć kogoś, kto potrafiłby tak bardzo pokochać nasz kraj.

NICOLAS: Mój dziadek w okresie krytycznym dał swojemu krajowi wszystko. Silnie ucieleśniał wartości moralne. Ujrzenie młodych ludzi, którzy stali po dziesięć godzin, aby spędzić tylko minutę przed jego trumną to dla mnie znak, że możemy zbudować lepszą przyszłość dla Rumunii.

David Nivière / Point de Vue

Jakie są Twoje obecne relacje z Twoją ciotką Margaretą, która została głową rodziny królewskiej?

NICOLAS: Niestety, nasze relacje nie są dobre i to nie był mój wybór. Ostatni raz widzieliśmy się pod koniec stycznia na nabożeństwie z okazji 40 dni po pogrzebie mojego dziadka. Byłem pełen szacunku, ale nie zamieniliśmy słowa. Brak komunikacji trwa, zarówno z moją ciotką, jak i z moją matką.

Na początku wywiadu wspomniałeś, że nie miałeś możliwości zobaczenia się z dziadkiem przed jego śmiercią. W Szwajcarii złożono skargę, oskarżając Cię o wtargnięcie do jego domu. Jak to wygląda teraz?

NICOLAS: Szwajcarska policja kontynuuje śledztwo. Jestem spokojny, ponieważ nigdy nie wyrządziłem nikomu żadnej fizycznej szkody. Mam nadzieję, że znajdziemy sposób, aby ponownie przemyśleć i zrozumieć siebie nawzajem. To ważne dla nas jako rodziny, ale także dla wizerunku, który przedstawiamy Rumunom. W ostatnich tygodniach mogłem przekonać się, jak bardzo, w umysłach ludzi, jestem wnukiem króla. Nikt nie może mi tego odebrać.

ALINA: Ludzie poznali go jako księcia, to nie zniknęło w ciągu jednej nocy. I mieszkańcy byli bardzo zasmuceni faktem, że Nicolasowi nie pozwolono pożegnać się z jego dziadkiem. W tym samym czasie, przygotowujemy się do małżeństwa i to zazwyczaj jest okazja otrzymania wsparcia od rodziny. Ta nieobecność dla Nicolasa jest w tej chwili szczególnie namacalna.

Pobraliście się w Anglii w październiku zeszłego roku. Czy powrót tutaj [do Rumunii] ma związek z Waszym małżeństwem i pomysłem założenia rodziny?

NICOLAS: To jest decyzja, którą podejmowaliśmy stopniowo. Im dalej szliśmy, tym bardziej czuliśmy, że nasze życie jest tutaj.

ALINA: Studiowałam w Niemczech i mieszkałam w Anglii, ale nie widziałam siebie nigdzie indziej jak tylko w Rumunii. Chciałam zacząć nowe projekty. To była dobra okazja, by tu wrócić.

David Nivière / Point de Vue

Tak przy okazji, czy może nam Pani opowiedzieć krótko o swojej karierze?

ALINA: Od dzieciństwa byłam pasjonatką lotnictwa. Mój ojciec był pilotem, często zabierał mnie ze sobą do samolotów. Po skończeniu uniwersytetu - studiowałam ekonomię w Bukareszcie i komunikację w Monachium - znalazłam pracę w tej dziedzinie w Anglii ze stowarzyszeniem prywatnych pilotów. Teraz chciałabym wykorzystać to doświadczenie w Rumunii, ale także zainwestować w edukację. Przypuszczalnie dlatego, że pochodzę z rodziny nauczycieli. Moja babcia była nauczycielką w przedszkolu, a moja mama uczy w szkole podstawowej.

Poza tym, spotkaliście się przy okazji projektu tego rodzaju...

NICOLAS: W tamtym czasie mieszkałem w Rumunii i organizowałem z wydawnictwem wydarzenie charytatywne. To był projekt wokół walki z analfabetyzmem, głównego problemu naszego kraju. Księgarnie i biblioteki są rzadkością. Tak więc zdecydowaliśmy zabrać książki do wiosek przez wielką wycieczkę rowerową [liczącą] ponad 1000 kilometrów, od Syhotu Marmaroskiego na ukraińskiej granicy, do Konstancy na wybrzeżu, miasta, z którego pochodzi Alina. Usłyszała o tym projekcie i skontaktowała się ze mną.

ALINA: W tym czasie nie byłam właściwie świadoma, kim on jest ani jego statusu księcia, ponieważ nie mieszkałam w Rumunii, kiedy wrócił, by tu osiąść. Oczywiście, byłam pełna szacunku. I poznałam człowieka, nie jego status. Ten mężczyzna ze swoją historią, z jego podróżami dookoła świata, bardzo mnie pociągał.

NICOLAS: W lipcu 2015 zdecydowałem się, dla kaprysu, na wakacje w Chorwacji i zaproponowałem Alinie, aby mi towarzyszyła. To tutaj nasza historia naprawdę się rozpoczęła.

David Nivière / Point de Vue

Jak się oświadczyłeś?

NICOLAS: Tak naprawdę nie przygotowałem scenariusza...

ALINA: Nieprawda, zaplanował wszystko!

NICOLAS: Zacząłem najpierw od rodziny. Pewnego dnia, przy okazji dyskusji na temat egzystencji z jej bratem, poczułem, że nadszedł moment na zadanie pytania. Był bardzo entuzjastyczny, podobnie jak jej rodzice. Później musiałem pomyśleć o kolejnych krokach: Gdzie? Kiedy? Jak? Jaki pierścionek wybrać? Wszystkie te pytania, które pogrążają przyszłego narzeczonego w ferworze.

ALINA: Nadal myślę, że miałeś pomysł na pierścionek...

NICOLAS: Tak, szybko zdecydowałem się na pierścionek pasujący do szafirowych kolczyków, które dałem jej z okazji jej urodzin. Potem zdecydowałem się zorganizować coś związanego z naszą własną rocznicą - mijały dwa lata odkąd zaczęliśmy ze sobą chodzić. Powiedziałem jej: "Jutro, po pracy, przygotuj się, aby wyjechać na weekend." Bez ujawniania celu podróży. Zabrałem ją do Kornwalii, miejsca, które oboje kochamy.

ALINA: Tak, zawsze powtarzasz, że to jest miejsce, które czyni Cię pogodnym. 

NICOLAS: Myślę, że to moje ulubione miejsce na świecie. Tam są te pola, jak okiem sięgnąć, krajobraz, a potem plaże drobnego piasku. Kiedy tam dotarliśmy, zaproponowałem Alinie: "Co byś powiedziała na obejrzenie wschodu słońca jutro?" Ponieważ była zmęczona, przyjęła moją propozycję z umiarkowanym entuzjazmem... Przed świtem namówiłem ją i poszliśmy na plażę. I tam, kiedy słońce pojawiało się na horyzoncie, uklęknąłem i... nie powiedziała "tak" od razu!

ALINA: Ponieważ byłam w szoku! Byłam pomiędzy śmiechem, łzami, radością, nie wiedziałam, co powiedzieć. Nie spodziewałam się tego, chociaż zwykle sobie to uświadamiam. Ale oczywiście skończyłam, mówiąc "tak".

David Nivière / Point de Vue

Skupiacie się obecnie na przygotowaniach do ceremonii kościelnej. Czy możecie powiedzieć nam coś więcej?

NICOLAS: Wszystko, co możemy powiedzieć to to, że odbędzie się w Rumunii we wrześniu. Co do reszty, wciąż finalizujemy nasze wybory. Mamy nadzieję, że to będzie świetna okazja, aby porozmawiać o naszym kraju i wszystkich jego zasobach: gastronomii, winie, bardzo zróżnicowanych krajobrazach, rzemiośle... Chcielibyśmy, by inne kraje miały nieco mniej szarych wyobrażeń niż te, które są czasem przedstawiane przez media.

Czy zaprosisz swoją rodzinę?

NICOLAS: Często rozmawiam z moją siostrą przez telefon i już wiem, że będzie z nami. Co do mojej ciotki i matki, zostaną oczywiście zaproszone i z całego serca mam nadzieję, że będą z nami, byśmy mogli być zjednoczoną rodziną.


Wywiad dla Point de Vue z 8 marca 2018, przeprowadzony przez Pauline Sommelet. Tekst oryginalny

6 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy wywiad dzięki za tłumaczenie
    Nicolas i Alina pięknie wypowiadali się o królu mam nadzieję że ich ślub stanie się w końcu okazją do pogodzenia całej rodziny
    Pierścionek Aliny bardzo piękny czy któraś księżna lub księżniczka nie miała już podobnego? Jakos znajomo mi wygląda...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znalazłam pierwszy pierścionek księżniczki Anny
      http://blueblood-royals.blogspot.com/2014/12/krolewskie-pierscionki-zareczynowe.html?m=1

      Usuń
  2. I nadal nie wiem,co myśleć o sytuacji rodzinnej Nicolasa.Tak naprawdę dopóki nie dowiemy się,co było przyczyną odebrania mu książęcego tytułu możemy tylko gdybać.
    Pomimo wszystko Nicolas i Alina wydają się być dobraną i szczęśliwą parą.Mam nadzieję,że im się poszczęści.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy wywiad. Mam nadzieję, że ciotka i matka Nicolasa pojawią się w niedzielę.
    ania_lroyal

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie, księżniczka Elena powiedziała synowi, że jej nie będzie, a Margareta odesłała ponoć zaproszenie bez otwierania :/

      Usuń
  4. Ja nadal nie do końca rozumiem, co takiego Nicolas zrobił, że został pozbawiony tytułu, a matka i ciotka nie chcą z nim nawet rozmawiać?

    OdpowiedzUsuń

Publikując komentarz zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych, takich jak nazwa użytkownika czy adres e-mail, zgodnie z rozporządzeniem art. 6 ust. 1 lit. a RODO. Dane te są przetwarzane w celu opublikowania komentarza na blogu oraz do celów statystycznych.