poniedziałek, 15 kwietnia 2019

Za kulisami królewskiego życia - Wielkanoc carskiej rodziny


Być może seria o Cesarzu Japonii już Wam się trochę znudziła, dlatego też dziś mamy dla Was coś innego. By wprowadzić na blogu wielkanocny klimat, a do tego zabrać Was w podróż w czasie, przygotowałyśmy dwa posty, z których, jak sądzę, drugi bardziej Was zainteresuje, ale będziecie musieli jeszcze na niego poczekać. W dzisiejszym zobaczymy, jak Święta Wielkanocne spędzał zazwyczaj ostatni car Rosji Mikołaj II i jego rodzina.

time.com



Jak już wiecie, Mikołaj i Aleksandra kochali Krym (więcej o tym m.in. tutaj), dlatego też, o ile tylko mogli, starali się spędzać tam również Wielkanoc. Po raz pierwszy na te święta do Liwadii przybyli w 1912 i od razu poczuli świąteczną atmosferę, mimo wciąż śnieżnych widoków. Dzieci całymi dniami przygotowywały pisanki, którymi się wymieniano. Świętowanie (w Kościele Prawosławnym, ale i Rzymskokatolickim, Wielkanoc celebrowana jest jeszcze uroczyściej niż Boże Narodzenie) rozpoczynało się przed północą w Wielką Sobotę, kiedy ludzie przybywali tłumnie z zapalonymi świecami do cerkwi na nabożeństwo, które rozpoczynało się procesją wokół kościoła. Kiedy procesja dotarła z powrotem przed główne wejście, odgrywano scenę otwarcia grobu Chrystusa, po czym pop radosnym głosem wołał: "Christos waskries" (Chrystus Zmartwychwstał), na co wierni odpowiadali "Prawdziwie zmartwychwstał". Po skończonym nabożeństwie Rosjanie udawali się na obfite śniadanie kończące 40-dniowy okres postu. Podobnie jak u Nas w Wigilię, wyznający prawosławie Rosjanie w Niedzielę Wielkanocną zapraszali na posiłek każdego, kto akurat zawitał w progi domu.

Car Mikołaj II wita swoich marynarzy, Wielkanoc 1910 - pinterest

Pałac w Liwadii, rozkwitający życiem za każdym razem, gdy przybywała tu carska rodzina, w święta wielkanocne był niemal szturmowany. Uroczysty posiłek organizowano w Białej Sali, a do stołu zasiadała nie tylko carska rodzina, ale i jej pracownicy. Najpierw jednak Mikołaj i Aleksandra, jak na prawdziwych gospodarzy przystało, witali wszystkich tradycyjnymi trzema pocałunkami: błogosławieństwa, zaproszenia i radości. Pracownicy i członkowie świty byli też obdarowywani pisankami, a w Poniedziałek Wielkanocny do Pałacu zapraszano uczniów szkół w Jałcie.

dailymail.co.uk

Stoły uginały się wprost pod ilością smakołyków, spośród których najdłużej wyczekiwane po okresie postu były dwa ciasta: pascha - coś w rodzaju sernika, przygotowywana z twarogu lub mleka, śmietany, cukru, jajek, wanilii, bakalii i innych składników; bardzo słodka, podawana w postaci ściętej piramidki - oraz kulicz (kołacz), czyli rosyjska babka wielkanocna z migdałami, kandyzowaną skórką pomarańczową, rodzynkami i białym lukrem. Oba wypieki często ozdabiano literami XB - od "Chrystus Zmartwychwstał".

Car Mikołaj II, caryca Aleksandra i wielka księżna Olga Mikołajewna w czasie procesji z okazji Niedzieli Palmowej, kwiecień 1900 - theromanovfamily.com

Jednak święta wielkanocne dla carskiej rodziny to nie był tylko czas odpoczynku. Jak zawsze przy okazji pobytów na Krymie Aleksandra odwiedzała pobliskie szpitale i sanatoria dla gruźlików, w tym te osobiście przez nią założone. W tym wizytach towarzyszyły jej także córki, kiedy tylko podrosły. Caryca powtarzała, że chce, by jej dzieci "uświadamiały sobie ogrom smutku, jaki kryje się w tym całym pięknie" na Krymie. Jednak niosło się za tym ryzyko zarażenia, o czym przekonywała Aleksandrę jej dama dworu, Jelizawieta Naryszkina:

Russia Beyond / rbth.com


[....]"Wasza Wysokość, czy to bezpieczne - zapytała imperatorową - aby osoby w ostatnim stadium suchot całowały młode wielkie księżne po rękach?". Odpowiedź Aleksandry była jednoznaczna: "Nie wiem, czy to zaszkodzi moim dzieciom, ale jestem pewna, że zaszkodziłoby chorym, gdyby myśleli, że moje córki boją się od nich zarazić".
Fragment książki H. Rappaport "Cztery siostry. Utracony świat ostatnich księżniczek z rodu Romanowów"


Caryca z córkami - rbth.com

Muszę Was jednak uspokoić, że na szczęście żadna z czterech wielkich księżnych nigdy na gruźlicę nie zapadła. Zresztą same bardzo chętnie odwiedzały chorych, wypełniały także pozostałe oficjalne obowiązki, w tym brały udział w dorocznym kiermaszu dobroczynnym, z którego dochód przeznaczano na sanatoria. Wszystkie na czele z Aleksandrą dziergały, haftowały, malowały i ręcznie zdobiły przedmioty, które potem sprzedawały na kiermaszu. Stanowisko obdługiwane przez cztery carskie córki było tłumnie oblegane, podobnie jak wtedy, gdy stała przy nim caryca z małym carewiczem.


Źródło: Helen Rappaport "Cztery siostry. Utracony świat ostatnich księżniczek z rodu Romanowów", Robert K. Massie "Mikołaj i Aleksandra"

4 komentarze:

  1. Już poczułam ten świąteczny klimat.
    Tylko mała uwaga stylistyczna-w drugim akapicie powtarzasz słowo-"rozpoczynało" i wydaje mi się,że całe to wtrącenie: w Kościele Prawosławnym (ale i Rzymskokatolickim) Wielkanoc celebrowana jest jeszcze uroczyściej niż Boże Narodzenie powinno być w nawiasie.Przepraszam za to zboczenie zawodowe:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja lubię czytać Wasze teksty o carskiej rodzinie.
    Widać, płynęła w nich krew matki, skoro udzielały się charytatywnie i nie bały się chorych.

    OdpowiedzUsuń

Publikując komentarz zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych, takich jak nazwa użytkownika czy adres e-mail, zgodnie z rozporządzeniem art. 6 ust. 1 lit. a RODO. Dane te są przetwarzane w celu opublikowania komentarza na blogu oraz do celów statystycznych.