piątek, 10 lutego 2017

Weekend z... księżniczką Madeleine: dzień I. "Naprawdę jesteśmy zespołem" - fragmenty wywiadu z Madeleine i Chrisem

Gdy pogoda za oknem nie dopisuje i pewnie większość z Was z niecierpliwością wypatruje pierwszych oznak wiosny, pozostaje nam tylko przenieść się myślami w nieco cieplejsze klimaty. Mamy nadzieję, że pomoże Wam w tym dzisiejszy post, tym razem bowiem cofniemy się do lipca 2013. Zasiądźmy wygodnie przed ekranem monitora z kubkiem ciepłej herbaty i prześledźmy raz jeszcze historię miłości szwedzkiej księżniczki Madeleine i Chrisa O'Neilla z ich perspektywy.

W słoneczny dzień w Solliden na Olandii księżniczka Madeleine i Christopher O'Neill spotykają się z nami na tarasie na zewnątrz "zielonego pokoju".

 


Miesiąc miodowy na Seszelach się skończył. Ale para nadal jest "w raju", mówi księżniczka Madeleine. "W pewien sposób można powiedzieć, że [nasz miesiąc miodowy] nadal trwa, chociaż wróciliśmy już do Szwecji."

"Siedzę całymi dniami przed komputerem, więc wiem, że nasz miesiąc miodowy niestety się skończył." - mówi Chris.

Nawet Madeleine pracuje na odległość dla World Childhood Foundation z kampanią "Thank You", która ma zostać zainaugurowana pod koniec sierpnia, gdy ona i Chris wrócą do normalnego życia w Nowym Jorku. [...]



Pierwsze spotkanie


Chris: Po raz pierwszy poznaliśmy się kilka lat temu w Nowym Jorku. W tamtym czasie żyliśmy zupełnie odrębnie. Madeleine miała przyjaciół, którzy przeprowadzili się do Nowego Jorku i odwiedzała ich sporadycznie. Czasami przyjeżdżałaś z innymi przyjaciółmi tylko po to, żeby być w Nowym Jorku. W tym okresie spotykaliśmy się przez wspólnych przyjaciół i znajomych na różnych wydarzeniach i kolacjach.

Pod koniec lata 2010 Madeleine przeprowadziła się do Nowego Jorku, aby pracować w tamtejszej siedzibie World Childhood Foundation. Wiosną mieszkała tam po zerwaniu zaręczyn z byłym narzeczonym.



C: Tuż przed tym jak przeniosła się do Nowego Jorku na stałe we wrześniu 2010, spotkaliśmy się ponownie. Wspólny przyjaciel zaprosił grupę przyjaciół do swojego domu w czasie długiego weekendu. Potem utrzymywaliśmy kontakt, a nasza relacja rozwijała się powoli i powoli...

Madeleine: Zaczęło się od przyjaźni, która przerodziła się w coś więcej.

C: Na początku nie wiedziałem, że Madeleine jest księżniczką ze Szwecji. Ale oczywiście bardzo szybko się dowiedziałem. Byłoby inaczej gdybyśmy poznali się w Szwecji. Nowy Jork to miasto pełne ludzi, którzy są "kimś" gdzieś. To bardzo egalitarna podstawa, która mi się podoba.

Ewa-Marie Rundquist/The Royal Court of Sweden


Kiedy zrozumieliście, że to coś poważniejszego?

C: Jeśli o mnie chodzi, natychmiast [śmiech]. Zwłaszcza kiedy zaczęliśmy spędzać czas razem bez innych osób, zbliżyliśmy się do siebie.

M: Dla mnie trwało to trochę dłużej. Byłam w długim związku, który trwał osiem lat, więc to miłe być przez chwilę singielką.

[...]

C: Po kilku miesiącach od naszego pierwszego spotkania zacząłem przygotowywać Madeleine do tego, co stałoby się, gdybyśmy spotykali się sami, bez naszej małej grupy. Bardzo szybko przerodziło się to w coś intensywniejszego.

Anders Wiklund/The Royal Court of Sweden


[...]

Ślub


Podczas planowania ślubu para musiała zdecydować, czy chcą, by transmitowano ich wesele. Dyskusja zakonczyła się tym, co para nazywa "rozwiązaniem pośrednim".

M: To było dla nas oczywiste, że ślub odbędzie się w Szwecji oraz że będzie transmitowany, by Szwedzi mogli z niego skorzystać.

C: Stałem w Kaplicy Królewskiej i widziałem, że wchodziliście. To był ten moment, kiedy zbierałem się i brałem głęboki oddech.

M: Prawie zemdlałeś.



C: Cóż, faktycznie, prawie zemdlałem. To jest przytłaczające dla pana młodego stać przed rodziną i przyjaciółmi, widzieć, jak ludzie, których kochasz najbardziej na świecie, siadają i oglądają. Wreszcie, masz kamery telewizyjne i kamerzystów i przez pierwsze kilka minut pamiętam, że myślałem: 'Tylko nie zemdlej, tylko nie zemdlej.' Ale potem, kiedy drzwi się otworzyły i zobaczyłem Madeleine, wszystko [całe zdenerwowanie] zniknęło. To była po prostu ona. 

M: Dla mnie to także było wyjątkowe, piękne ze wszystkimi śpiewającymi dziećmi. Myślałam, że będę zdenerwowana, ale byłam zaskakująco spokojna. Myślałam, że to będzie jak wtedy, kiedy jedyne, czego pragniesz, jest cisza.



Miesiąc miodowy


Po ślubie para udała się w podróż poślubną na Seszele. Niestety, wyjazd został nagle przerwany, kiedy znaleźli ich paparazzi, robili zdjęcia i publikowali w szwedzkich mediach.

M: Miesiąc miodowy to wyjątkowy czas w życiu, kiedy chcesz po prostu być sam. To jest jak bańka mydlana pełna emocji, radości i szczęścia po ślubie. Bycie śledzonym przez kogoś, kto przekłuł tę bańkę, sprawiło, że czuliśmy się bardzo smutni.

C: To ważne, by zrozumieć, że to nie były tylko zdjęcia robione z łodzi, byli także dziennikarze, którzy zameldowali się na wyspie będącej szczególnym miejscem z zaledwie kilkunastoma willami. Nagle dom obok nas pełen był dziennikarzy, którzy wszystko zniszczyli. To było natręctwo, którego nie można akceptować.



[...]

Tytuł Chrisa


To była wspólna decyzja Madeleine i Chrisa, że nie przyjmie on po ślubie tytułu królewskiego. 

C: To dla mnie bardzo ważne, by kontynuować karierę. Zdecydowałem się nie przyjąć tytułu, który uniemożliwiłby mi kontynuowanie mojej pracy. Oczywiście konsultowałem to z Madeleine oraz królem i królową. To było ważne, żeby mieć ich błogosławieństwo.



[...]

Oprócz pracy dla Childhood, w jaki sposób reprezentujesz rodzinę królewską w Nowym Jorku? 

M: Do tej pory było mnóstwo misji dla Szwedzkiej Izby Gospodarczej, która myślę, że robi świetną robotę. Staram się być z nimi w czasie, kiedy mają jakieś wydarzenie czy większe imprezy. Oczywiście, kiedy mogę, staram się uczestniczyć w oficjalnych misjach.

Jak to jest być szwedzką księżniczką w Nowym Jorku?

M: Tak jak Chris wcześniej powiedział, jest tam wielu różnych ludzi, więc czuję, że się z nimi mieszam. Mogę chodzić ulicą i nikt mnie nie rozpoznaje, nie śledzi. Życie w USA obejmuje paparazzi na zupełnie innym poziomie niż w Szwecji.

[...]



W czasie lata, Chris i Madeleine poczuli jak to będzie uczestniczyć wspólnie w królewskim życiu, włącznie ze Świętem Narodowym, ślubem i Victoriadagen.

C: To dla nas przytłaczające, ponieważ to bardzo dużo uwagi w krótkim okresie czasu. Na ślubie czułem się wyróżniony; wszyscy ci ludzie, którzy wyszli na ulice, by cieszyć się razem z nami.

Czy miałeś jakieś przygotowanie do oficjalnego życia, które Cię czeka...? Czy to raczej nauka w praktyce?

M: Dokładnie.

C: Patrzyłem, co ona robi, a ona robi to dokładnie tak jak król [śmiech]. Możemy więc obwinić tatę, jeśli coś pójdzie nie tak... Nie, żartuję.



Kiedy przyjedziecie do Szwecji?

M: To dobre pytanie. Teraz będziemy mieszkać w Nowym Jorku z powodu pracy i innych rzeczy. Ale kto wie, co będzie w przyszłości. W pewnym momencie przeniesiemy się do Szwecji czy gdziekolwiek indziej w Europie, ale jak do tej pory, chodzi o Szwecję.

C: Oboje urodziliśmy się i dorastaliśmy w Europie. Jestem rozbawiony, kiedy czytam, że jestem "Amerykaninem". Oczywiście, mój ojciec nim był, a ja mieszkam w Stanach od dekady, ale nigdy nie uważałem się całkowicie za Amerykanina. Europa, zwłaszcza Londyn, zawsze była dla mnie domem.



Czy planujecie mieć bazę w Szwecji - miejsce, które jest Wasze, do którego wracacie, kiedy tu jesteście?

M: Być może. Mam mały apartament w Royal Mews. To miło mieć swoje miejsce... 

C: ...gdzie mogę mieć swoje biuro.

Następczyni Tronu Księżniczka Victoria i książę Daniel właśnie zakończyli budowę letniej willi w Solliden, to jest coś, co możecie sobie wyobrazić?

M: Tak. Są teraz osobną rodziną i myślę, że wszystkie rodziny marzą o posiadaniu czegoś własnego. Może kiedy będziemy mieć własną rodzinę, to będzie miłe.


Obecność w Solliden siostrzenicy, księżniczki Estelle, obudziła wspomnienia księżniczki z dzieciństwa. 

M: Było tyle zabawy pewnego dnia. Tata zabrał wszystkie nasze stare zabawki, które znalazł w starej stodole. Teraz bawi się nimi Estelle i kocha je. 

C: Oboje jesteśmy ukierunkowani na rodzinę i chcemy, jeśli możemy, mieć oczywiście dzieci.

M: Ale teraz cieszymy się, będąc nowożeńcami.


Rozmawiacie ze sobą tylko po angielsku?

M: Tak.

C: Rozmawiamy też po niemiecku, kiedy jesteśmy w USA i nie chcemy, żeby ktoś rozumiał, o czym mówimy. Mam projekt do nauki szwedzkiego, podjąłem naukę w Nowym Jorku, mam też płytę CD i czasem, kiedy Madeleine wraca do domu, zastanawia się: "Co to, u licha, jest?".  To ja, kiedy staram się powiedzieć coś takiego jak "pojken schpringer".



Kiedy Madeleine przybyła do USA po zerwaniu zaręczyn, to był bardzo emocjonujący i szczególny okres w jej życiu. 

Czy, z perspektywy czasu, możesz coś o tym powiedzieć?

M: Wszystko dzieje się z jakiegoś powodu. Naprawdę w to wierzę. Właśnie wtedy potrzebowałam zmiany i potrzebowałam uciec ze Szwecji na pewien czas. Muszę powiedzieć, że jestem wdzięczna, że to się wydarzyło, bo inaczej nie siedziałabym tutaj jako żona tego wspaniałego mężczyzny. Uczysz się wielu rzeczy. A czasem, kiedy jesteś na samym dnie, możesz stać się silniejszym człowiekiem. Coś, czego być może potrzebowałam, to stanąć na własne nogi. To był proces, podczas którego wiele się nauczyłam.

W życiu, teraz i w przyszłości, nie jest sama. 

M: Najpiękniejsze uczucie małżeństwa to to, że teraz naprawdę jesteśmy drużyną. To czyni nas wyjątkowym...

C: ...zespołem. 

Nowoczespna para, zespół, potencjalna rodzina, która jest na tyle niezależna, być wybrać własne ścieżki.  




Fragmenty wywiadu z 2013 dla Svenska Dagbladet, royalcorrespondent.com, svd.se

9 komentarzy:

  1. Cudowny wywiad, uwielbiam ich :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham te zdjęcia.
    Miło było wrócić do tego okresu z perspektywy czasu.Teraz mają dwoje cudownych dzieci (miejmy nadzieję nie ostatnich :) i rzeczywiście mieszkają w Londynie.

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest moja najbardziej ulubiona ksiazeca para :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja także a MAddie to najpiękniejsza księżniczka według mnie :)

      Usuń
  4. Nie czytałam tego wywiadu z tłumaczeniem, więc dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  5. dziewczyny napiszcie jakas notke o Harrym proszę jakas tematyczna?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi Ci o post w formie "Weekendu" to niestety w najbliższym czasie nie będzie to możliwe, ale w przyszłości czemu nie? Poszukamy ciekawych materiałów i postaramy się coś o nim napisać, a tymczasem zapraszamy na bloga Ani i Martyny, http://prince-harryofwales.blogspot.com/ tam z pewnością znajdziesz wyczerpujące posty na jego temat :)

      Usuń
  6. Tak świetni ludzie oboje i zycze im jak nalepiej w tych wszystkich radościach i smutkach naszego zycia. Mają dużo dobrej energii i niech to trwa i trwa.

    OdpowiedzUsuń

Publikując komentarz zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych, takich jak nazwa użytkownika czy adres e-mail, zgodnie z rozporządzeniem art. 6 ust. 1 lit. a RODO. Dane te są przetwarzane w celu opublikowania komentarza na blogu oraz do celów statystycznych.