Dziś mamy dla Was wywiad z Dziedziczną Księżną Sophie z Liechtensteinu dla liechtenstein.li. Zapraszamy do przeczytania!
Mijają 22 lata odkąd Jej Królewska Wysokość Dziedziczna Księżna Sophie i Jego Najjaśniejsza Wysokość Dziedziczny Książę Alois powiedzieli sobie sakramentalne "tak". 22 lata w czasie których księżna urodziła czworo dzieci, zaangażowała się w działalność społeczną i zdobyła serca oraz umysły ludzi. W tym wywiadzie urodzona w Bawarii Księżna mówi o swoim życiu i zaangażowaniu w tworzeniu lepszego świata. Rozmowie przysłuchuje się wierny towarzysz, jamnik Tipsy.
Presse- und Informationsamt, Vaduz, via Wikimedia Commons |
Wasza Wysokość, dorastałaś w Bawarii, chodziłaś do szkoły i studiowałaś tam. Po tylu latach życia w Liechstensteinie wciąż czujesz się Bawarką czy stałaś się już prawdziwie oddaną mieszkanką Liechtensteinu?
J.K.W. Dziedziczna Księżna Sophie: Bawaria zawsze będzie częścią mnie, naturalnie. Ale z biegiem lat Liechtenstein coraz bardziej przejmuje także tę rolę.
Czy z Twoim napiętym harmonogramem znajdujesz nadal czas, aby odwiedzić rodzinę i przyjaciół w Bawarii?
Dokładam starań, aby pielęgnować kontakty z krewnymi, oczywiście - przy tak dużej rodzinie jak moja, to jest poważne przedsięwzięcie. Niestety, ze względu na brak czasu nie byłam w stanie pozostać w kontakcie ze starymi przyjaciółmi szkolnymi.
Czy rozmawiasz z rodzicami i rodzeństwem w bawarskim dialekcie?
Moja mama pochodzi ze Szwecji i z tych powodów nigdy nie rozmawiamy same po bawarsku w domu. Rozumiem całkowicie, kiedy moje dzieci mówią do mnie: "Proszę, nie używaj dialektu, mamo. To brzmi strasznie". To jest dokładnie to, co zwykliśmy mawiać do naszych matek.
Czy udało Ci się zachować jakieś bawarskie tradycje w zamku Vaduz?
Żadna typowa bawarska tradycja nie przychodzi mi na myśl. Ale czasem jemy bawarską białą kiełbasę czy pieczeń wieprzową. Przepadamy za piwem, choć mamy też słabość do dobrego wina.
Co najbardziej Ci się podoba w Twojej nowej Ojczyźnie?
Jest wiele aspektów. Przez trzy pierwsze lata naszego małżeństwa, mój mąż i ja mieszkaliśmy w Londynie, gdzie praca do późnej nocy jest zupełnie normalna dla mężczyzn. Po tym okresie w szczególności doceniłam, że mogę żyć w Liechtensteinie, gdzie większy nacisk kładzie się na życie rodzinne. Lubię też to, że jestem w stanie wyjść z domu i odnzleźć się w naturalnym środowisku. Kocham góry. Uwielbiam łagodny klimat, a nawet fen, przynajmniej gdy nie wieje zbyt mocno. I nie tylko, oczywiście, jestem bardzo przywiązana do ludzi z Liechtensteinu.
Co dokładnie cenisz w populacji Liechtensteinu?
Są bardzo rzeczowi, otwarci i nieskomplikowani. Podziwiam ich efektywność i pomysłową duszę. To ostatnie jest naprawdę imponujące. Zawsze o tym wspominam, kiedy za granicą mam do czynienia z popularnym nieporozumieniem, że Liechtenstein ma tylko banki.
Jeśli miałabyś polecić turystom atrakcje turystyczne Liechtensteinu, których absolutnie nie powinni przegapić, co by to było?
Steg i Malbun są z pewnością warte zobaczenia. Steg jest również interesujący pod względem historii. Dla tych, którzy nie boją się wysokości, polecam także szlak Fürstensteig. Niestety, ja nie jestem już w stanie tam dojść.
Nie jesteś już w stanie?
Poszłam na szlak Fürstensteig tylko jeden raz. Ale kiedy spojrzałam w dół, uświadomiłam sobie, że naprawdę powinnam unikać tego w przyszłości. Od tamtej pory, osobiście wolę okrągłe szlaki turystyczne, jak szlak księżnej Giny.
Na początku 2006 roku założyłaś fundację Sophie von Liechtenstein Stiftung für Frau und Kind, oferującą kobietom, które zajdą w nieplanowaną ciążę, poytywne perspektywy dla nich i ich dzieci. Co skłoniło Cię do zaangażowania się w taki projekt?
W czasie mojego pobytu w Londynie, stało się dla mnie jasne, jak proste i beztroskie jest moje życie. Miałam świetny kontakt z kosmopolitycznymi kobietami i często dyskutowałyśmy o sytuacji ciężarnych kobiet, jak również o różnich pomiędzy naszymi krajami. Na podstawie tych rozmów, zaczęłam zastanawiać się, przed jakimi wyzwaniami stoją wszystkie te kobiety, które nie żyją w takich prostych warunkach - kobiety żyjące samotnie albo borykające się z problemami finansowymi. To były właśnie te myśli, które skłoniły mnie do założenia fundacji.
Fundacja wspiera ciążową poradnię schwanger.li. Z jakiego rodzaju problemami można się zwrócić?
Początkowo fundacja koncentrowała się na konfliktach związanych z ciążą. Jednak z biegiem lat, nasze pole wsparcia znacznie się poszerzyło. Zasadniczo wspieramy kobiety, które znalazły się w trudnych sytuacjach. To oznacza, że dotyczy to również takich tematów jak poronienia, poczucie przytłoczenia czy stres w czasie ciąży. W dodatku istnieje duże zapotrzebowanie na wyjaśnienie aspektów prawnych. Centrum edukacji seksualnej love.li urządza około 200 seminariów rocznie i okazuje się bardzo popularne.
Ciążowa poradnia schwanger.li posiada biura w Schaan, Buchs, jak również Feldkirch. Dlaczego zdecydowałaś się je otworzyć we wszystkich trzech krajach?
Otworzyliśmy pierwsze psychospołeczne centrum w Schaan i Feldkirch. Powodem tego jest moje poczucie, że kobiety łatwiej się z nami skontaktują, jeśli nasze biura będą zlokalizowane także w sąsiednich państwach. W przeciwnym wypadku zawsze istnieje ryzyko, że mogą wpaść na sąsiadów. Dla obywateli Liechtensteinu, Feldkirch po prostu zapewnia większą anonimowość. Centrum doradcze w Buchs zostało dodane kilka lat później.
Ile kobiet zgłasza się rocznie do poradni?
Około 700 kobiet i par z regionu przyszło do nas po radę w zeszłym roku. Obejmuje to także osoby ze środowisk imigracyjnych, jak również niewielką liczbę kobiet uchodźców. W zależności od konkretnych okoliczności, zapewniamy kobietom także wsparcie finansowe.
Fundacja Księżnej Sophie z Liechtensteinu to nie jest Twoje jedyne zaangażowanie społeczne. W maju 2015 przejęłaś od księżnej Marie stanowisko przewodniczącej Czerwonego Krzyża Liechtensteinu (LRC). Już trzy generacje księżnych były odpowiedzialne za tę organizację. Jakie są Twoje najbardziej imponujące doświadczenia do tej pory?
Było już wiele pamiętnych chwil. Praca dla Czerwonego Krzyża jest bardzo intensywna, ale też bardzo satysfakcjonująca i pozytywna. Na przykład zeszłej jesieni organizacja charytatywna Caritas skontaktowała się z nami z propozycją podjęcia wspólnego apelu o datki dla Syrii - plan, na który z przyjemnością przystaliśmy. Pozytywna reakcja i hojność mieszkańców Liechtensteinu była niesamowita. Byłam również pod wielkim wrażeniem 32. Międzynarodowej Konferencji Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca w Genewie, w której wzięło udział 190 narodowych organizacji. Wspaniała okazja do zawarcia cennych kontaktów i omówienia przyszłej współpracy. Na przykład wspólny projekt organizowany przez niewielkie europejskie kraje zajmie się budową domów mieszkalnych odpornych na trzęsienia ziemi w Nepalu.
Jaką kwestię osobiście najbardziej pragniesz rozwiązać w charakterze przewodniczącej LRC?
Mam wielką nadzieję, że będziemy w stanie "odmłodzić" trochę Czerwony Krzyż i podnieść jego rozpoznawalność.
LRC prowadzi między innymi Dom Dziecka w Schaan, którego celem jest zapewnić wszystkim dzieciom z najuboższych regionów Wschodniej Europy choć kilku dni beztroskiej zabawy i przygody. Czy Ty również osobiście odwiedzasz dzieci?
Zawsze są dwa zaplanowane wydarzenia w kalendarzu. Dzieci są zapraszane przez księżną Marie do wizyty w zamku Vaduz. A potem przy innej okazji odwiedzam je w Domu Dziecka Gamander, gdzie możemy usiąść i porozmawiać. Są to bardzo wzruszające chwile, ale też zabawne - na przykład, kiedy pytają mnie, czy jako dziedziczna księżna muszę nosić koronę (chichocze).
Czy intensywny kontakt z ubóstwem i cierpieniem innych ludzi zmienia sposób patrzenia na własne życie?
Zawsze byłam świadoma takich spraw. Nawet wśród moich krewnych są osoby, które straciły wszystko w ciągu jednego dnia. To z pewnością nasuwa jedną myśl. Zaczyna się od małych trzeczy codziennego życia. Na przykład, zawsze cieszy mnie fakt, że nie musimy dzielić łazienki z dziesięcioma innymi osobami. To ogromny luksus być w stanie pić wodę z kranu. Podobnie jak inni ludzie, często zadaję sobie pytanie, czy naprawdę czegoś potrzebuję czy nie. Mam wyrzuty sumienia, kiedy kupuję za dużo i wyrzucam jedzenie. Jest to całkiem sprzeczne z moimi zasadami co do marnowania rzeczy. Co więcej, trzeba wziąć pod uwagę: nigdy nie powinno być brane za pewnik, że żyjemy w kraju, w którym kobieta może pójść na spacer do lasu na własną rękę, bez strachu. To poczucie bezpieczeństwa oznacza jakość życia.
Lubisz zwierzęta i jesteś patronką Liechtenstein Animal Welfare Association. Kilka miesięcy temu do Twojej rodziny dołączył szczeniak jamnika i towarzyszy Ci w tym wywiadzie. Czy Tipsy wywrócił zamek do góry nogami?
Tipsy oczywiście przyniósł rodzinie nowe życie. Ale, na szczęście, to bardzo przyzwoity pies. Trzeba przyznać, że musieliśmy podjąć pewne "środki bezpieczeństwa". Na przykład, jamniki nie powinny biegać w górę i dół po schodach; to niekorzystne dla ich pleców. Często jest więc noszona, co ogromnie ją cieszy. Tipsy była częścią miotu jamnika mojej siostry. Tak naprawdę nigdy nie chcieliśmy psa. Ale pod koniec dnia po prostu nie mogłam się oprzeć.
Tipsy stała się teraz Twoim stałym towarzyszem?
Tipsy towarzyszy mi, gdy tylko to możliwe - także w czasie wakacji. Naprawdę cieszy mnie jej towarzystwo. Mój przyjaciel kiedyś powiedział do mnie żartem: "Ostatnie dziecko zawsze nosi futro"... coś w tym jest. (śmiech)
Przejdźmy do innego tematu. Jako potomkini Stuartów jesteś postrzegana przez jakobinów jako pretendentka do brytyjskiego tronu. Ostatni raz członek tego rodu rościł sobie prawa do tronu w XVIII wieku - więc nikt nie spodziewa się, abyś dochodziła swoich praw. A może masz jakąś niespodziankę w zanadrzu?
Ta historia nie była nigdy czymś, o czym rozmawialiśmy w domu i dopóki nie pojechałam z moją szkolną klasą do Londynu, nigdy o tym nie słyszałam. Znajomy mojego nauczyciela od angielskiego pewnego razu powiedział do mnie: "Ale Ty jesteś Stuartem". A ja po prostu pomyślałam: O czym on mówi? Kiedy wróciłam do domu, zapytałam o to rodziców. Uznali całą rzecz za śmieszną, a potem wyjaśnili mi przeszłość. Mogę więc zapewnić, że nie będę rościła sobie praw do brytyjskiego tronu.
Jesteś księżną, a Twój mąż dziedzicznym księciem. Czy tytuł odegrał rolę, kiedy po raz pierwszy się spotkaliście?
W ogóle. Szlachetny Dom Liechtensteinu nie definiuje, kogo jej członkowie mają prawo poślubić. Choć faktycznie istnieją pewne zasady Szlachetnego Domu Bawarii, ale nie dotyczą one żeńskich potomków.
Jesteś matką czworga dzieci. Wielu ludzi wierzy, że arystokratyczne dzieci dorastają w zamku zupełnie inaczej niż "normalni obywatele". Czy codzienne życi rodzinne książęcej rodziny naprawdę jest tak różne?
Nasze dzieci dorastają w zasadzie w ten sam sposób co wszystkie dzieci w Liechtensteinie. Chodzą do szkoły, mogą zapraszać swoich znajomych do zamku i mogą odwiedzać ich w ich własnych domach. Nie ma specjalnego statusu.
Twój syn książę Wenzel jest następcą tronu Liechtensteinu. Czy przygotowania do jego przyszłej roli niosą ze sobą specjalną edukację, nawet dla dziecka?
Jako dziecka Wenzel miał dokładnie tę samą edukację jak jego rodzeństwo. Często jednak omawialiśmy politykę i historię w naszej rodzinie. Wenzel ma teraz 21 lat i studiuje prawo. Kiedy jest w Liechtensteinie spędza mnóstwo czasu z ojcem, który informuje go o pewnych sprawach i obowiązkach. To oznacza, że stopniowo dojrzewa do swojej przyszłej roli.
Jakie wartości chciałabyś przekazać swoim dzieciom?
Dla mnie wiara jest bardzo ważna. Mam nadzieję, że dajemy tego przykład przez nasze życie i przekazujemy to odpowiednio do naszych dzieci. To daje podstawę do innych wartości, takich jak przyzwoitość, uczciwość czy świadomość społeczna. Moim zdaniem jednym z największych wyzwań jeśli chodzi o edukację dzieci jest konieczność nadania sensu skromnej powściągliwości, możliwości odroczenia nagrody. Żyjemy w epoce, w której życzenia spełniają się przysłowiowo w kliknięciu myszką. Książka czy piosenka jest po prostu jednym kliknięciem - przez całą dobę. Być w stanie czekać na coś jest bardzo ważne.
A co chciałabyś, żeby Twoje dzieci powiedziały o Tobie pewnego dnia?
Mam nadzieję, że moje dzieci powiedzą, że ich matka zawsze była tam dla nich i miała otwarte uszy na ich zmartwienia i obawy.
Jak Dziedziczna Księżna odpoczywa po wykonaniu społecznych obowiązków i obowiązków matki?
Lubię ładować akumulatory na wsi albo przez czytanie. W chwili obecnej, dzięki Tipsy, spacery są na porządku dziennym. Być może to był jeden z powodów, dla którego sprawiliśmy sobie psa. Do niedawna coraz trudniej było znaleźć czas, aby pójść na spacer. Teraz właściwie muszę wyjść. Nie ma żadnych wymówek.
Jakie rodzaje książek lubisz czytać?
Wszystkie gatunki, od historii, przez politykę i religię po podróże - chociaż muszę przyznać, że nie lubię zwykłego podróżowania.
Nie lubisz podróżować? To niezwykła rzecz do powiedzenia.
Uważam podróżowanie za stresujące. Kiedy jesteśmy w drodze do rodziny, jest tyle rzeczy, o których muszę pomyśleć i tak wiele do zorganizowania. Rozpakowywanie - pakowanie. Rzeczy są o wiele bardziej relaksujące w domu. Jedynym wyjątkiem jest dom moich rodziców w Portugalii; lubię tam jeździć. Ale to tak naprawdę nie ma nic wspólnego z podróżą w ścisłym tego słowa znaczeniu. To bardziej zmiana lokalizacji, czuję się zupełnie jak w domu.
Czy masz jakieś życzenie, które chciałabyć spełnić pewnego dnia?
W tej chwili, żeby być całkowicie szczerą, jestem szczęśliwa po prostu z tego, jak się rzeczy mają. Być może jest tak dlatego, że z natury nie martwię się "co jeśli..". Teraz jest czas, aby to zrobić. Uważam moje obowiązki społeczne za bardzo satysfakcjonujące.
Wywiad z 2016 dla liechtenstein.li
*********************
Stylizacją ubiegłego tygodnia została:
Dziękuję,za przetłumaczenia wywiadu. Bardzo ciekawy ;) Właśnie zauważyłem tweeta Gabrysi. Też otrzymałem dzisiaj odpowiedź od Królowej Paoli i to z podpisem! Czy ty też? Gratuluję!!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Co do podisu, to niestety jest nadrukowany :(
UsuńIle czekałaś na odpowiedz od Królowej Paoli? ;)
UsuńNiedługo, około trzech tygodni :)
UsuńCiekawy wywiad. Wydaje mi się jednak, że Księżna ma dosyć staroświeckie poglądy, choć na pewno w dzisiejszym świecie takie podejście do życia się przydaje.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czy ta rodzina odbywa jakieś podróże zagraniczne oficjalne i czy takowe przyjmuje?
Ależ oczywiście, choć nie są one tak nagłaśniane jak w przypadku innych monarchii. W zeszłym roku na przykład Sophie i Alois spotkali się z belgijską parą królewską, gdy przybyli oni z wizytą do Liechtensteinu. Są również zapraszani na różnego rodzaju uroczystości na inne dwory królewskie, np. w tym roku część rodziny była obecna na uroczystościach w Luksemburgu z okazji 95. urodzin księcia Jeana.
UsuńFajnie, że Sophie udzieliła takiego wywiadu. Najlepszy moment to pytanie dzieci"czy musi nosić koronę?" :D
OdpowiedzUsuńja też dostałam taką samą kartke.Musze przyznac że liczyłam na lepszą.świetnie że przetłumaczyłaś ten wywiad na pewno kosztowało Cie to dużo pracy.Dla mnie super post
OdpowiedzUsuńMarto pokazesz ta kartke od Paoli na blogu,prosze? Bardzo bym chciala ja zoabczyc
OdpowiedzUsuńOczywiście:) Wszystkie odpowiedzi znajdziesz w zakładce królewskie odpowiedzi.
UsuńPozdrawiam